14 października 2011

Ballada o pannach minionego czasu

Oglądając książkę od Agniesi ("Księga zamków" Philipa Steele),  czytając o tym, jak myto talerze w średniowieczu i czym truto myszy, jak wyglądają sokoły i jak gotowano gałganek- znowu blog Agniesi się kłania- no więc robiąc to wszystko myślałam o Villonie i paniach minionego czasu.


Powiedzcie, kędy iest uczona
Helois, dla miłości którey
Abeylart Piotr, zmienion w kapłona,
Żal swóy w klasztorne zamknął mury?
Podobnież, gdzie ta monarchini,
Co, śmiertelnemi szyiąc ściegi
Worek, gachowi grób zeń czyni?...
Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!

Królowa Blanka, iak liliia,
Syrenim głosem zawodząca,
Berta o wielkiey stopie, Liia,
Bietris, Arambur, Alys wrząca,
Iohanna, co w mężczyźńskiey szacie
Anglików gnała precz szeregi,
Gdzież są? Wy mówcie, ieśli znacie…
Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!

PRZESŁANIE

Nie pytay, kędy hoże dziewki
Idą stąd y na iakie brzegi
Iżbyś nie wspomniał tey przyśpiewki.
Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi!


Zawsze mnie wzruszał ten wiersz pytaniem o pojedyncze osoby. Jakos nie przemawia do mnie historia "w masie", gdzie walec dziejów toczy się, zrównując wszystkich. Ale żal mi właścicielek parasolek, srebrnych łyżeczek, dziewcząt o smutnych oczach, tej, która siadała na aksamitnym fotelu, stojącym teraz w muzeum, tej, o której napisano balladę. Żal mi królowej Blanki, Alys i Johanny. Przeminęły ze swoimi dzwoneczkami, sokołami, tamborkami do haftowania, ze swoimi miłościami i smutkami. W sumie każda epoka ma swoje Blanki i Heloizy- tak samo przeminęła subtelność  dziewczyn secesji, czasy wojennych Teresek, tak samo dziewczęta z fotografii mojej babci. Sama babcia...Czytam ksiażkę o niej (ksiazka to trochę na wyrost, ot, praca, którą na konkurs historyczny popełnił Duży) i patrzę na fotografie dziewczyny z warkoczami.
Babcia minionego czasu,  choć w mojej pamięci została inna- takiej, z warkoczami, nie znałam...

Mój tato ze swoim ojcem, a moim dziadkiem, Stefanem...


Pozdrawiam wszystkich melancholijnie, trochę chora, trochę jesienna.


2 komentarze:

  1. A Agniesia całkiem niemelancholijnie chleb z pieca wyjęła i teraz głowi się nad tym jakby to 10 metrów białego lnu na kieckę ufarbować. To ci los niewieści...Nic tylko o gotowaniu i strojach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak pięknie napisałaś o dziadkach, rodzicach o przemijaniu, aż się zadumałam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)