15 października 2011

Opera przy śniadaniu. My też mamy bajora!

Jemy śniadanie.
- Mamo, a co to jest opera?- pyta Średni.
No wiec mu tłumaczę, że opera to jest takie coś, kiedy ludzie spiewają takimi wysokimi głosami- to są jakby opowiadane historie, nazywa się to libretto i często jest zupełnie bez sensu, ale grunt, że ładnie zaspiewane i z uczuciem.
- Może byc opera o chrupkach?- Średni patrzy na opakowanie kukurydzianych płatków.
- Może. Pisano arie nawet do drzwi.
Średniak chce wiedzieć, jak to do drzwi, więc matka mu demonstruje.
- O moje drzwiiii! Otwórzcie miiii!
Nie, nie, nie! Nie otworzęęęę sięęę!
Ale tam ukochana ma!
Od rana czekaaaa!
Wejśc muszę, śpieszę się srooodze!
Nie stójcie mi na drooodze!

Patrzą na mnie- obaj, Średni i Duży, z czymś w rodzaju niesmaku. No to tłumaczę, że takie były libretta, a nawet głupsze, ale wazne, że śpiewały to soprany i barytony. No i diabeł mnie podkusił- powiedziałam,że mężczyźni kastrowali się, by zatrzymać śliczny, czysty głos.Np Farinelli, kastrat na dworze Ludwika któregoś tam...
- No, słyszysz? Możesz się poświęcić.- mówi Duzy do Średniaka.
- Sam się poświęc!- obrażony, wraca do chrupek.
- Ja nie moge, jestem juz po mutacji. Ale ty się poświęć, będziesz śpiewał na dworze Tuska XVI...
Zmieniam szybko temat i opowiadam o słynnych polskich śpiewakach, Małgorzacie Walewskiej, Ewie Małas- Godlewskiej, mówię też, że mamy Bajora....
- My tez mamy bajora!- Średniak wzrusza ramionami, pokazując mi kałużę przed garażem...
No to wlokę ich przed komputer, puszczam Canto d'Ucelli, Sarę Brightman, Dove Vai, Jose Curę i Bocellego, a na koniec Jeana Baptiste Mauniera z chórem chłopięcym...

I nie mogę teraz oderwać się od opery....


2 komentarze:

Dziękuję, że zostawisz ślad :)