07 października 2012

Niedziela. Światlo poranka. Nie ma innej dróżki.

Just close your eyes
The sun is going down
You'll be alright
No one can hurt you now
Come morning light
You and I'll be safe and sound...

Nadal słuchamy piosenki w wykonaniu tej miłej dziewuszki Bo, której buzia tak niewinnie obraca się ku słońcu, a głos jest jednym z cieplejszych, jakie udało nam sie usłyszec ostatnio. Przyjdź, światło poranka...
Jest niedziela. Na śniadanie byl koktajl pietruszkowy od Noys i muesli z bananem. Zaraz będę przekładać tort- wczoraj upiekłam spody i jakoś marnie urosły, choć wzięłam się na honor i biłam pianę trzepaczką, nie mikserem. Siedzę w ciepłym swetrze w paski, słucham, że wszystko będzie dobrze i chciałabym wierzyć.
Sumaki pogubiły pstrokate liście, wczoraj narobiłam zdjęć w ogrodzie i wrzucę jak zgram. Jutro do pracy. Czytam Rymkiewicza.


Weź tę gałązkę rdestu i te trzy ostróżki
Nie szukaj-  jest ta-  nie ma innej dróżki

Wędrowiec do nicości, do ciemnego boru
Jeszcze pachną łąki na krańcach wieczoru

Jeszcze rdest biało kwitnie, słońce się zapada
Tam w przesiece wędrowiec na kamieniu siada ...


Nie ma innej dróżki. Tak musi być, ktoś musi być tą, co rano prasuje koszule, robi kanapki, patrząc na zaspane wąsy zegara, a w świetle cytrynowych lamp nadchodzi poranna godzina. Nie ma innej dróżki. ktoś musi zagrabiac liście, łączyc koniec z końcem, czytac dziecku Rupaki, marzyć o tym, że w domu skończy się remont i że kiedyś nas będzie stać na kupno wszystkich książek, o jakich marzymy. I kompletu piosenek Osieckiej.
Nie ma innej dróżki.
Nadejdzie zima i trzeba wyciągnąć rękawice i szaliki. Sprawdzić zeszyty VIa. Pocałować męża. Przeczytać Platona.




1 komentarz:

Dziękuję, że zostawisz ślad :)