Naucz się skrywać myśli, pisała Olga Tokarczuk w genialnych Księgach Jakubowych. Cytuję z pamięci, więc niedokładnie trochę, ale zapadło mi w serce głęboko: naucz się ukrywać swoje myśli, a tym bardziej, jeśli na swoje nieszczęście urodziłaś się kobietą.
Kocham Olgę Tokarczuk bezgranicznie, jest w moim panteonie kobiet przemądrych, zachwycam się każda jej książką i słowem, a temu fragmentowi poświęciłam wiele czasu, dumając nad nim, obracając w palcach jak zachwycona kobieta swój pierścionek. I choć wiem, że to cytat bez kontekstu, że postać literacka, że fabuła, ale mimo wszystko, jest w tym archetyp prawdy, jak okruch prawdziwego złota, a skoro jest archetyp, to idzie na skróty przez serce i emocje.
Jeśli, na swoje szczęście, urodziłaś się kobietą, ukrywaj swoje myśli. Nie dlatego, że są złe czy niewłaściwe. Nigdy nie można myśleć o swoich myślach tak niegodziwie i czynić im krzywdy spychaniem do graciarni z napisem: Rzeczy Brzydkie.
Nie, bo myśli trzeba skrywać jak przylaszczki skrywają się pod kołderką brązowych, ciepłych liści z zeszłej jesieni. I wtedy przetrwają zimę. Trzeba skrywać jak krzak bzu skrywa słowika, pod baldachimem zielonych cieni, pod kwiatami barwy fioletu, pod zapachem i podziwem ludzi. Czasem najlepiej myśli skrywa się właśnie, na pozór ich nie skrywając, pod innymi myślami. Jeśli, na swoje szczęście, urodziłaś się kobietą, będziesz mieć wiele myśli, rozmaitych, a te najdelikatniejsze, najpodatniejsze na zranienie, schowaj pod kołderkę tych odważniejszych, gotowych osłonić swoje ciche siostry. Bardzo dobra na chowanie myśli jest kołderka codzienności. Pod myślami o puszystym omlecie, o zaprowadzeniu dzieci do szkoły, o kolorze filiżanki, o snach, o deszczu za oknem można schować wiele cennych, kruchych myślątek, które zmrożone czyjąś uwagą, niedbałym słowem, pośpiechem, zmęczeniem czy irytacją- opadną jak motyle w przymrozek. I taki jest świat, nie obrażajmy się na niego, tylko kryjmy mądrze myśli, czekając na chwilę- na kogoś - kto dostrzeże błysk fiołka pod liściem, skraj przylaszczki, halkę urokliwego piękna pod dobrą, codzienną suknią. A jeśli chwila nie przyjdzie, nikt nie przyjdzie?
Przyjdzie.
Dla najskromniejszego kwiatka, rosnącego na uboczu, Bóg ma swojego widza. Dla najcichszej róży w załomie muru, pod portykiem dawno zamkniętym. Jest słuchacz dla słowika nawet na naszym unickim cmentarzu.
A jeśli jednak nie?
Słowik śpiewa, róża kwitnie.
To uspokajające, że one tam są. I uspokajające dla mnie, gdy wędrując po świecie spotykam ludzi, nie tylko kobiety, Ludzi Skrywających, tak ich nazwę. I za jakimś zdjęciem, które pokazują, za jakąś wypowiedzią, w zwykłej rozmowie widzę, że błyska to ukryte piękno, skrywane, ale obecne. I wiem, że jest tam ono i ciepło mi na duszy. Bo świat nie zginie, póki oni są. Ta piękna strona świata nie zginie. Ta podszewka serdeczna, najważniejsza, najcenniejsza w tym wszystkim. Może kiedyś dostąpię jednej z tych cudnych, urokliwych chwil, gdy pozwoli mi się podejść blisko, oswoić te nieoswojone, zobaczyć te niepokazywane. Potrzebny jest obrządek...
Potrzebny jest obrządek.
- Co znaczy "obrządek"? - spytał Mały Książę.
- To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis. - Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin. [...]
- To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis. - Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin. [...]
W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:
- Ach, będę płakać!
- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis.
- Ach, będę płakać!
- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis.
