Poranek. Wczoraj oglądaliśmy z Małym stare odcinki Pszczółki Mai i trochę się zaspało. Budzę go, usiłując ogarnąć przy okazji pyrkoczącą owsiankę, odjazd Dużego i Średniaka, który uważa, że kwadrans przed wyjazdem to idealny czas na parzenie i picie zielonej herbaty.
Wczoraj Mały oznajmił, że dzisiaj w szkole będzie występ. Pytam z jakiej okazji?
- Z okazji Tłustego Czwartka - oznajmia dumnie.
- Ale będzie piątek...
- No to z okazji Tłustego Piątka! - dla Małego to żaden problem.
- A co będziecie pokazywać?
- Będziemy śpiewać mili-jon- ałych -roz. - odpowiada, starannie akcentując sylaby. Aha. Jeden z takich występów.
- A masz rolę? Coś mówisz? - sonduję dalej. Kiwa głową z entuzjazmem.
- Mówię: mamo, tato, przyjechało dziadostwo! I jeszcze kawał o Jasiu. Jasiu, co wiesz o jaskółkach, pyta dziadek. To bardzo mądre ptaki, dziadku, odlatują, kiedy zaczyna się rok szkolny!
Aha. Jeden z takich...
- Czyli kabaret - wzdycham.
Ale to było wczoraj, gdy Mały przed samym snem jeszcze sprawdzał czy nie został jakiś tłusty czwartek do zjedzenia ( o pączkach). Dzisiaj jest poranek, ja patrzę na swoich bezcennych, Duży podśpiewuje Stare Dobre, zawiązując szalik, owsianka! Lecę do kuchni, na szczęście w sam raz, nalewam w miski z zielonymi listkami, tulipany machają mi z wazonu różowiutkie i pogodne, kanapka dla Dużego, pasztet z selera, kiełki, domowy chlebek, warkot samochodu Siostry, czyli Duży już z nimi odjeżdża- dowożą go codziennie 40 km do B. bo sami też dojeżdżają.Buziak, uścisk, już go nie ma. Wołam Miłego na śniadanie, wołam Średniaka, świat o poranku jest bardzo szybki, bezlitosny dla wielbicieli powolnego parzenia herbaty, delektowania się owsianką czy kolorem tulipanów. Mały wykłada się przy stole na poduszce, dumny z białej koszuli, tylko elegancki sweterek mu przeszkadza, ma za szeroki kołnierz. Jak szybko lecą minuty... kubki z kawą zbożową pobrzękują, szarość za oknem zmienia się z szarości nocnej w poranną. I kiedy już wszyscy odjadą, do swoich zajęć, do szkoły, do pracy, mogę w końcu usiąśc, przytulić chłodne tulipany do policzka i uśmiechnąć się, myśląc o rzeczach i ludziach bezcennych.
Bezcenne, milion ałych roz w ustach Małego.
Bezcenne, uścisk Średniaka, pachnącego zieloną herbatą.
Bezcenne, szalik Dużego i jego piękny głos, podśpiewujący: jak po nocnym niebie sunące białe obłoooooki nad laseeeem....
Bezcenne, Miły, uruchamiający stare auto, by zawieźć dzieciaki do szkoły, pod szarością przedwiosennego nieba, gdy gasną cytrynowe, kocie oczy lamp i nowy dzien nadbiega, pokrzykując jak ulicznik i wymachując poranną gazetą. Duże szczęście składa się z tych małych, jak myślicie?