Była sobie pewna baśń. I było tam o tym, co z nami robi nadchodząca zima.
" Posadziła go w saniach obok siebie, nakryła białym futrem, a jemu się zdawało, że zapada w górę śnieżną.
— Pozwól, że cie pocałuję — rzekła i pocałowała go w czoło.
Huu!
Jakiż to był zimny pocałunek! Uczuł lód aż w głębi serca, które — jak
wiemy — już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu
się, że umiera, ale to minęło bardzo prędko i zrobiło mu się lepiej. Nie
czuł już wcale zimna. Królowa
śniegu pochyliła się nad Kajem i pocałowała go powtórnie, a w tej
chwili chłopiec zapomniał już o wszystkim: o rodzicach, domu, babce i
Gerdzie.
Teraz nie bał się wcale pięknej pani, nie wydawała mu się straszna."
Wyszłam rano do ogrodu i byłam jak ten Kaj, zapominałam o wszystkim, co było dobre i kochane wiosną i latem. I czułam, jak chłód ogarnia serce. I myślałam o tym, jakie piękne są te pocałunki Zimy.
Naprawdę nie tak dawno biegaliśmy po tej trawie boso? Piliśmy lemoniadę ze szklanek z grubym dnem, zapalali lampiony, zrywali czereśnie, leżeli w hamaku, patrząc w porysowane brzozową, świeżą zielenią niebo? Już nie pamiętam. Uroczysty chłód ogarnął wszystko, wszystko zostało sprzątnięte, zamknięte, każda letnia piłka, hamak, drobne, kochane rupiecie, tak potrzebne latem, latarenka z pordzewiałą rączką, drewniany konik, miska na czereśnie...
Tove Jansson w Muminkach pięknie opisała to zamykanie się w sobie, otorbianie pamięcią, dobrem, zapasami, tworzenie kokonu do przetrwania. Bo tu, na zewnątrz, świat staje się coraz bardziej nieprzyjazny, a lodowe pocałunki zmieniają serca. Gdzie są moje sanki, kaprysił po lodowym buziaku Kaj, nie pytał, gdzie Gerda, Babcia, dom. Gdzie są moje dalie, co zrobiłaś z różami, dlaczego umarła kolendra i winogrona?
Cyt, Kaju. Wszystko jest, tylko schowało się głęboko, zeszło do podziemi czasu, w cierpliwą partyzantkę i ruch oporu tam, pod kołderką z ziemi. Śpią cebulki tulipanów, róża śni o nowych pąkach. Przeczekamy to, co zimne i co rozjeżdża się po naszym ogrodzie białymi saniami i znów wyjdziemy. Nawet Biała Pani z Narnii nie dała rady tym wesołym grupkom zbuntowanych faunów i wiewiórek, czekających na świętego Mikołaja, ucztujących mimo zimy. Ba, bawet niemądra wiewiórka, która zamarzła w Zimie Muminków na wiosnę ożyła. A może to była inna wiewiórka, tylko podobna. Cyt, damy radę. Ciepło jest w nas. A lodowe pocałunki są faktycznie piękne.
Zostawiam na różach te czerwone bombonki. Kojarzą mi się ze świętami. I ptaki je lubią.
Orzech sprał swoje złoto, zostały brązy i chrupkie konanie pod stopą. Kolendra i pietruszka dają radę, gdy szron opada, nadal nadają się do jedzenia. Nie grabię do wiosny, w liściach spać sobie mogą spokojnie różne małe owady, a w większych kupkach gałęzi jeże czy cokolwiek, co też przeczekuje zimę.
Otorbiamy się coraz bardziej. Więcej koców, więcej książek, dżemu truskawkowego i herbaty. Miód na kaszel, kot na kolana. Na szczęście pan Andersen wiedział, jak kończyć baśnie.
..........
— Kaju! Kochany Kaju! Znalazłam cię przecież!
Lecz Kaj siedział cichy, sztywny, nieruchomy — a taki zimny!
Gerda
wybuchnęła płaczem. Jej łzy gorące padały mu na piersi, przenikały mu
do serca, roztopiły lodową bryłę i spłukały z niej okruszynę
czarodziejskiego zwierciadła, które było przyczyną całego nieszczęścia.
I nagle serce zabiło mu mocniej, zimny dreszcz przebiegł ciało, zdumiony podniósł oczy na Gerdę, a ona zaczęła śpiewać:
Co ja kocham na tym świecie?
Złote słonko, jasne kwiecie!
Boże ptaszki śpiewające…
A
kiedy wymówiła słowa: „Wszystko kocham serca biciem, a przestanę chyba z
życiem!” — Kaj przypomniał sobie nagle krzaczek róży, dom, rodziców,
babkę, Gerdę i wszystko, co się stało i zrobiło mu się tak smutno, tak
smutno w tej wielkiej, białej, pustej, strasznej sali, że wybuchnął
ogromnym płaczem, a ze łzami spłynął natychmiast i drugi okruch szkła
czarodziejskiego, który mu tkwił w oku.
Wówczas dopiero
poznał naprawdę Gerdę i wydawała mu się tak piękną jak dawniej i uczuł,
że ją kocha tak mocno jak dawniej i aż krzyknął z radości i objął ją
także rękami. I ściskali się serdecznie oboje, płacząc i śmiejąc się
razem ze szczęścia."