Pigowiec od Jasi doczekał się konfiturowstąpienia i słodkiego żywota. Cudne talerzyki od Mamy! Ciężko się obiera, bo skórka dośc gruba, ale jak smakuje! Przepis jest wariacją na temat przepisów znalezionych w otchłaniach internetu. Pigwowiec obrany i wydrylowany, zasypany cukrem na noc, zagotowany z tym sokiem, bez wody. Do tego goździki, cukier waniliowy, trochę soku z rajskich jabłuszek dla równowagi smaku, sok z jednej pomarańczy, cynamon. I jak się rozgotuje - ponad godzinę - dodałam antonówki. Smak jest nieziemski, nie da się porównać z żadną inną konfiturką. Ach, Pietrze Pigwo! Od razu po takiej konfiturze zaczynam mówić Szekspirem.
A konfitura pigwowa wygląda i robi się tak.
Jak to pachnie! Jak sen nocy letniej. Od razu listopad się wyzłaca.
Ja nie pomogę robić konfitury z pigwy? Ja? Właśnie, że pomogę. Będę siedzieć i patrzeć i nawet się nie ruszę. Mentalnie pomagam.
Po gotowaniu złoto zmienia się w bursztyn, ciemnieje. Zapach jeszcze intensywniejszy.
Kotów jesienią jest jakby więcej, a z pewnością grubiej. Wszędzie się zjawia kot, gdzie się nie ruszysz, a zwłaszcza przy lodówce. Z miną: umieram z głodu, już dziesięć minut nie jadłem. Wszystko się wybacza za to mruczenie, zagęszczanie świata do czterech przytulnych ścian i robienie z domu jeszcze bardziej domu. Jesteśmy gotowi na zimę, razem z kotem. Mały i ja.
Mój jest ten kawałek człowieka!
A to są dowody na to, że ja jednak coś robię w szkole. Moi uczniowie wymyślili Grę! Tak, nosi tytuł "Szczęsliwy Jednorożec". I napisali do niej instrukcję. I domagają się gry na języku polskim.
Poniżej - ulotka, z założenia mająca zachęcać do czytania. Jak widać, autor starał się jak mógł. Dinozałry nie czytały i wiecie, co się z nimi stało. No. To czytać, ostatni dzwonek. Czytać czy nieczytać. Ortografia oryginalna, ale ile entuzjazmu! I metafizyki!
I tym optymistycznym akcentem kończymy na dziś:)
Czytać i marzyć!