Bardzo zlistopadziało. Brzozy już prawie nagusieńkie, ledwie trochę halek złotych.
Koty nam myszy do domu przynosza i wypuszczają. Rudy się włóczy - stał się weteranem walk, ciągle jakiś pogryziony, nocuje na dworze, ogon tylko nad suchymi trawami się unosi, gdy biega po ugorkach. Za to Kulka wyleguje się przy kominku, zalega na fotelach, mruczy bajki i nigdzie się nie wybiera. Kot domowy.
Rudy kiedyś, tak spali z Kulką
A tak Kulka wygląda teraz.
Nie przypomina już tego biednego zamorka, który przywlókł się ledwo do nas pod schody, chudy jak szkielecik i prawie ślepy.
Tak więc koty mają się u nas dobrze... a ja powiesiłam w kuchni białe talerze. Jakoś mnie naszło na biel w listopadzie. I na samowary. Sprzatam sobie, kiedy nie maluję.
Obrus haftowała mężowa mama.
Taka okładkę zimowa ostatnio namalowałam. To będzie myszkowo- wróżkowa kolorowanka.
Z projektów nowych, to zajęłam się książeczką dla dzieci o tym, czy wieloryby śpią. Mam już kilka rozkładówek, sa na nich myszki i wieloryby. MOOOOże uda mi sie pod święta, ale bez presji, maluję impulsami, gdy mnie "najdzie":).
Mamo, czy wieloryby śpią?
Śliczne te rysunki:)
OdpowiedzUsuń