16 lipca 2012

Lesie, kołysanko

Nigdy cię nie zapomnę
lesie, kołysanko;
rzucałeś mi szmaragdy w sny, by malowały
baśniową barwą nawet najzwyklejsze rzeczy...

Z jednej strony mamy Puszczę Ladzką, zielonym ogonem zakręcającą na zachodzie i wyciągającą leniwy brzuch az ku północy. A dalej Puszczę Białowieską, której zielony, potężny oddech czuję już jadąc rowerem na jagody przez Hajdukowszczyznę, wymarłą wioseczkę, gdzie tylko kilku staruszków i skrzypienie studziennych żurawi. I piękne wozy letników, przemykających obok w stronę Rybak i Cimoch, gdzie co drugi dom, to już warszawski.
Jeźðzimy rowerami, jeźðzimy. Mój zielony kettler jak rasowy rumak pomyska starutkimi szosami, pobocza i rowy pełne malin, paproci, przekwitlych biedrzeńców, jagodzin i jeżyn. Zapachy niezwykłe, tylko skręcić w bok, w leśną drogę, zostawić za sobą rozgrzaną szosę, fale zapachu siana, biegnące z łąk- i już jesteśmy w lesie.




2 komentarze:

  1. jestem zauroczona Podlasiem...dedykuję Ci mój grafomański wierszyk "W Achrymowcach"

    OdpowiedzUsuń
  2. W Achrymowcach, na szczęście,chodzą w gumowcach...
    Wieś przepełniona obfitością zieleni
    Cudownymi kolorami świata się mieni
    Drewniane domy,tak zwane siedliska
    A w nich pochylone stare Ludziska
    Święte kapliczki, wspaniałe widoki...
    Dzięki ci Panie, że istnieją jeszcze takie, tego świata
    uroki

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)