08 marca 2015

Na szczęście wiosna nie ma stylisty

Łagodnie, powoli, bez pośpiechu, cicho, niekomercyjnie, niezobowiązująco, bez fanfar, tak po prostu, przyszła wiosna.


Jak bardzo kojące jest to, że nie zmienia kolorów z każdym rokiem, że zawsze ma ten sam sprawdzony zestaw i mogę z ufnością powierzyć serce dzwoneczkom przebiśniegów, fioletowym kubraczkom kurdybanków i żółciom krokusów.  Będą w tym samym miejscu, jak co roku, jak te same od lat kubeczki w kuchni babci. Kilka ciepłych dni i wynurzą się spod płaszczu burych liści, pod dzikim winem, obok hortensji. Tak jak dzisiaj.
Jak dobrze, że wiosna nie ma stylisty, który oznajmiałby: tego roku biele, kurdybanki zejść mi z oczu, schować forsycje, ma być jasno, przejrzyście, co to za pstrokacizna, to jest passe!


Jak dobrze, że taka sama trawa wysuwa już ciekawskie nosy spod tej samej olchowej ściółki, że pączkują identycznie jak rok temu pączki wiśni i dzikich śliwek, powtarzalnie powtarzalne, nucące ten sam refren ze stoickim spokojem.

Pomidory wzeszły w doniczkach, sałata i oberżyna. Powoli grabimy ogród, jeszcze tydzień i wygrabimy do końca. Jak dobrze, że mogę sobie grabić nieśpiesznie, zadzierając głowę, gdy gęsi lecą. Krzaki mogą być spokojne o swoje czupryny, a mech na trawniku nie musi się kurczyć ze strachu, gdy przechodzę obok. Za to nowa szklarenka powinna powstać w ciągu miesiąca, bo jak nie, będziemy nocować wśród sałaty i pomidorów.

- Mały, za godzinę jedziesz do dentysty - oznajmiłam dziecku w sobotę.
- Trudno, trzeba się cieszyć chwilą - odparł, nie odwracając się od oglądanych pingwinów.

Ma rację, jak dobrze cieszyć się chwilą, na przykład wywożąc zmurszałe liście na kompost, wyciągając z forsycji nawrzucane z ulicy  butelki i fotografując na kolanach dzwoneczki przebiśniegów i puszyste futerka bazi. W różowych crocsach!

I jak co roku, to samo zdumienie, pełne podziwu: czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?

8 komentarzy:

  1. Kalino, jak zawsze trafiasz w sedno...I ja czekam na szklarenkę, może w tym roku... I też kwitną przebiśniegi i krokusy...Nawet cebulica kwitnie, i hiacynty wychodzą....pozdrawiam wiosennie- Bogusia z Doliny Baryczy

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka przewidywalna, powtarzalna, co roku taka sama i co roku tak samo zadziwiająca, chwytająca za serce swym pięknem i nowością - jak dobrze ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Roześmiałam się serdecznie . Samo sedno, jak napisała Bogusia z Doliny Baryczy. Przypomniał mi się " Rogaś z Doliny Roztoki " :) A wracając do Tego sedna , tak, trawa jest zielona i niech tak pozostanie :) Nikt mi już nie wmówi, że życie w ścianach innych niż szare nie ma sensu a kawa najlepiej smakuje z kubka w paseczki i że koniecznie powinnam je posiąść na własność Natura, klasyka, tradycja - to moje priorytety ( okropne słowo :() Jak zauważyłaś pewnie, brakło Poezji. Po Nią przychodzę sobie do Ciebie :) Piękny post, Kalino. Dziękuję. Anuśka

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie - co roku to samo i tak samo nas zachwyca. Czekamy na wiosnę, właściwie wiedząc jaka będzie i... zawsze jest cudowna. :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo wszystko, nie zawsze wiosna przychodzi tak samo. Dwa lata temu w ciągu dwóch tygodni kwietnia nadrobiła cały miesiąc. Nawet nie zdążyłam się nią zachwycić. Dlatego w tym roku jest ciekawsza. Tak jak piszesz, można powoli i bez pośpiechu ją obserwować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wczoraj kopałam w ziemi cały dzień i grabiłam. Pełnia szczęścia i dziesiątki kluczy ptaków. A ile z ziemi wyłazi kiełków i liści^^
    Wietrzyku, cos czuję, że teraz ona przyśpieszy...

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby co roku ta sama, ale zawsze inna. Piękny post. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak się poetycko i wiosennie zrobiło w moim sercu w trakcie czytania i na końcu... Mały, który jak zawsze mnie rozbroił :D Popłakałam się ze śmiechu. Uściski dla Małego.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)