03 maja 2018

O majowym krzątaniu, tygrysie - maju i odzie do słowika

3 Maja.  Świętowaliśmy, byliśmy na akademii, Mały grał tym razem Jana Dekerta i wręczał królowi petycję, oznajmiając, że bez mieszczaństwa nie ma państwa. Tulipany przekwitają. Po forsycjach i migdałkach, ałyczach i wiśniach tylko płatki, ścielące się pod stopami, wysuszone zupełnie letnim żarem. Trwa majowe krzątanie w ogrodzie, które zrozumie tylko ten, kto też tak samo się krząta - dzień za krótki, sił brakuje, serce takie szczęśliwe, taczka ciągle w ruchu a głowa obmyśla, gdzie jeszcze coś wetknąć. Miły przerabia mi starą szklarnię na domek ogrodnika, pochwalę się, jak skończymy.  Już pomidory gotowe do wysadzenia, już truskawki kwitną! I nadszedł czas jabłoni, taki jak z wiersza Tadeusza Śliwiaka:


Obiecaliśmy sobie ogród
po którym chodzi deszcz wysoki
gdzie rosną porzeczki i groch o siedmiu sercach
a trafi się i pokrzywa(...)

Obiecaliśmy sobie ogród
w dwóch jednakich słowach
Raj — to za dużo
wystarczy nam jabłoń



Jeszcze łapię ostatnie kwitnące tulipany...


 

... którym na palce następuje już zielona,majowa zmiana - ta od Maju - Tygrysa, leśmianowskiego, dzikiego, pełnego najbujniejszej zieleni. Łąki wyglądają teraz u nas tak:





Zakwitły serduszka, karagana, kokorycze i dzień  dwa dzieli mnie od konwalii. Porzeczki, grusze, czereśnie mają już zawiązki owoców, coś,co budzi we mnie zdumienie - bo już prędzej czerwiec bym obstawiała w tej zielonej loterii, a tu nagle, w wybuchu ciepła i deszczy natura spłatała  nam figla.





 

Zaczęła się epopeja bzowa i teraz, własnie teraz oda Keatsa do słowika brzmi tak, jak należy. Każdego wieczora słowiki urządzają nam koncerty w lesie za domem. I bez pachnie jak tylko bez umie,wszędzie, w kuchni, w pokoju, za oknem. Naprawdę doczekałam bzów i maja. Jak tak strasznie długo się na coś czeka, to szczęście wydaje się człowieka rozsadzać od środka:)


Nasza droga do szkoły, obok unickiego cmentarza.
A to Keats:

Nieśmiertelny mój Ptaku – wieczność jest twym losem! 
   W marszu głodnych pokoleń niczyja cię stopa 
Nie zdepcze. Przed tysiącem lat tym samym głosem 
   Urzekałeś cesarza i prostego chłopa: 
Tą samą piosnką, którą dzisiaj w nocy słyszę, 
   (...)
         Ten śpiew wyczarowywał nisze 
   Spokoju w burzy, kiedy rejs baśniowej floty 
      Niósł ją ku niedostępnym lądom poprzez morza.




I na koniec trochę szklarni i kota! A w następnym odcinku wieści z Kalinowa już konwalie i ogrodowy domek:)






3 komentarze:

  1. U mnie też cały czas zadziwienie. W ciągu miesiąca tyle zakwitło, jakby to koniec maja był, a nie początek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kalino , pięknie piszesz ...Twoje opisy poszczególnych pór roku , miesięcy -Uwielbiam .Tak sobie myślę- wydaj kalendarz , Twoje zdjęcia i refleksje byłyby pięknym prezentem nie tylko dla czytelników , ale także dla ich znajomych ( ja osobiście kupiłabym kilka) , albo jeszcze lepiej - napisz książkę ! Kiedy słyszę zwrot "magia Podlasia " -widzę Twoje teksty :)
    Przepraszam ,że tak nie składnie , ale na gorąco .Jestem zachwycona :)
    Pozdrawiam E.K

    OdpowiedzUsuń
  3. I really likes your blog! You have shared the whole concept really well and very beautifully soulful read!Thanks for sharing.
    ดูหนังออนไลน์

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)