31 maja 2019
19 maja 2019
Tygrys maj
Zawsze mam to samo wiosną. Nagle, z dnia na dzień, wszystko przyspiesza - zieleń staje się zachłanna, czasu brakuje, chwasty rosną jak szalone, skończę pielić z jednego końca, zarośnie drugi. Sadzę, pikuję, przesadzam, wywożę, kopię, sieję.
Jeszcze bób. Jeszcze pnąca fasola. Po przymrozkach zmarzły mi orzechy, a poza tym wszystko raczej przetrwało. Wszystkie pomidory już w szklarni, ale koktajlowe jeszcze powędrują do donic.
Jest tak pięknie, że wychodzę rano, patrzę na to, co ożyło po deszczach i myślę o tym, jacy jesteśmy bogaci, że mamy tę zieleń, tygrysa - maj, jak z wiersza Leśmiana, zapach ziemi, szczęście padania w sen tak zmęczonym, że zasypia się prawie natychmiast.
Nie gniewać się, że mnie mało na blogu - każdą wolną chwilę spędzam w ogrodzie. Jak nie spędzać, gdy jest tak, że głowa wiruje?
Jeszcze bób. Jeszcze pnąca fasola. Po przymrozkach zmarzły mi orzechy, a poza tym wszystko raczej przetrwało. Wszystkie pomidory już w szklarni, ale koktajlowe jeszcze powędrują do donic.
Jest tak pięknie, że wychodzę rano, patrzę na to, co ożyło po deszczach i myślę o tym, jacy jesteśmy bogaci, że mamy tę zieleń, tygrysa - maj, jak z wiersza Leśmiana, zapach ziemi, szczęście padania w sen tak zmęczonym, że zasypia się prawie natychmiast.
Nie gniewać się, że mnie mało na blogu - każdą wolną chwilę spędzam w ogrodzie. Jak nie spędzać, gdy jest tak, że głowa wiruje?
Subskrybuj:
Posty (Atom)