15 listopada 2024

12 listopada 2024

Jesień, białe talerze, wieloryby i nowe plany

 Bardzo zlistopadziało. Brzozy już prawie nagusieńkie, ledwie trochę halek złotych.

Koty nam myszy do domu przynosza i wypuszczają. Rudy się włóczy - stał się weteranem walk, ciągle jakiś pogryziony, nocuje na dworze, ogon tylko nad suchymi trawami się unosi, gdy biega po ugorkach. Za to Kulka wyleguje się przy kominku, zalega na fotelach, mruczy bajki i nigdzie się nie wybiera. Kot domowy.

 

Rudy kiedyś, tak spali z Kulką

A tak Kulka wygląda teraz. 


 

Nie przypomina już tego biednego zamorka, który przywlókł się ledwo do nas pod schody, chudy jak szkielecik i prawie ślepy.

Tak więc koty mają się u nas dobrze... a ja powiesiłam w kuchni białe talerze. Jakoś mnie naszło na biel w listopadzie. I na samowary. Sprzatam sobie, kiedy nie maluję.

Obrus haftowała mężowa mama.

Taka okładkę zimowa ostatnio namalowałam. To będzie myszkowo- wróżkowa kolorowanka.


Z projektów nowych, to zajęłam się książeczką dla dzieci o tym, czy wieloryby śpią. Mam już kilka rozkładówek, sa na nich myszki i wieloryby. MOOOOże uda mi sie pod święta, ale bez presji, maluję impulsami, gdy mnie "najdzie":).

Mamo, czy wieloryby śpią?





07 listopada 2024

Listopad, nie wiem kiedy. I różne tęsknoty.

 Listopad nadszedł, zimnymi palcami postukał w okna. Poranki z przymrozkami, dni wyziębione, ale słońce złote, jasne, zimne jak metal. Budzę się rano i ciągle się dziwię, że nie idę do pracy. Wyniki rezonansu takie sobie, zobaczymy, co dalej. Na razie sa koty w ilościach hurtowych, kominek, kawa z mężem, czytanie książek rano, rysowanie (tez w ilościach hurtowych) i nas dwoje w dużym, pustym domu (nie licząc kotów).

Tak dziwnie, gdy ostatni synek zaczął dorosłe życie. Mały, Średni i Duży, tak strasznie tęsknię. Wiem, że tak musi być, i to dobrze, pięknie i sprawiedliwie, ale ciągle mam w sercu pustkę i w pamięci wiersz, że brak jednego głosu w domu jest jak wycięcie drzew baśniowgo lasu...

 
Brzoza złota

Trawy rude. W szklarni ostatnie pomidory.

 
Na zagonkach pusto, kompost rozrzucony, zagrabiony, czekamy na zimę.

Koty zalegają, wiadomo

Liściopad

Złotopad, zimnopad

 

Buka nadchodzi



26 października 2024

Miły mój, to już październik.

 Przyzwyczajam się do siebie w domu, w zawieszeniu  rzeczywistości. Robię różne badania, dużo rysuję, sprzatnęłam ogród. Chodzę na spacery, patrzę, jak czerwienieją drzewa. Cisza taka, w przyrodzie, w domu i w środku mnie.

Na dworze jest teraz tak.

 Kalina bardzo jesienna

Koty już w jedyny właściwy sposób celebrują październik.




Dzisiaj była u mnie mama, posłuchałyśmy razem pięknej piosenki pani Jadwigi Barańskiej, w hołdzie i wspomnieniu dla tej wspaniałej aktorki. Smutek, że odeszła. Kolejna osoba po drugiej stronie. Ale piosenka piękna, z pewnością znacie. Więc posłuchajmy.







14 października 2024

Przygotowuję ogród na zimę, zbieram, co jeszcze zostało i czytam Księgę Złotych Myśli Z Różnych Źródeł.

 Miały iść deszcze, więc wykorzystałam ostatni chyba złoty dzień przed tą chmurną inwazją i przygotowałam ogród do zimy. Co mozna znaleźć w ogrodzie Kaliny w październiku? Całkiem sporo.

Buraki, słodkie chłopaki. Pójda w słoiki, na zimowe obiadki,

Nie są jakoś specjalnie duże tego roku, to przez suszę. Posiałam je na południowych grządkach i całe lato walczyłam z więdnącymi i umierającymi liśćmi, ziemia nagrzewała się, skrzynie też. W przyszłym roku buraki pojda do półcienia, nauczka dla mnie.

Panna Kapusta z domu Kapuścińska. Też nieduże - górne liście pożarły ślimaki i ktoś z ostrym dziobem, podejrzewam kawki. Czy kawki lubią kapustę i wydziobują w niej dziury? Ale surówka Colesław wychodzi pyszna i jeszcze na parę razy będzie.


 

Piołunu nic nie rusza. Piołun jest księżną goryczy i trwa, trwa, gdy inne miłe i słodkie zioła i warzywa umierają. Gorycz zwycięża.

Jarmuże, wiadomo. Tym nawet przymrozek niestraszny, jak i brukselce.

Pietruszka i buraki liściowe.

Samosiejkowy koperek wschodzi gdzie chce.

W ramach przygotowań do zimy w ogrodzie tego rodzaju, jaki ja uprawiam nie robi się wiele. 

Po zebraniu warzyw lekko zagrabiłam, dosypałam warstwę kompostu, a na koniec okryję brzozowymi liśćmi. Ponieważ ściezki mi trochę wyłysiały, bo zrebki się rozkładają, dosypałam świezych zrębek z brzozy. Razem z gałązkami i liśćmi, Chronią przed chwastami, przyjemnie się chodzi po miękkiej kołderce.




Zrębki robimy sami, czeskim rębakiem, idą też warstwą pod drzewka, krzewy, osłaniają ziemię.

Brzoza jest przyjemna, ładnie pachnie, nie jest kwaśna, Kiedy zrębki się przekompostują, pójdą na grządki, wystarcza je zrobić teraz, przeleżakują zimą w pryzmie i na wiosnę będzie jak znalazł pod wszystko.


W ramach szukania nie wiem czego po blibliotekach cyfrowych trafiłam do Cieszyna i znalazłam to oto:

 "Księga złotych myśli z różnych źródeł. T. 1 / zebrał i według
treści uporządkował w 130 rozdziałach i dwóch tomach S. J.
[krypt.]"

Wydane w 1931 roku, nakładem autora. Podzielone tematycznie na rozdziały, o mądrości, o autorze, o pismach, o książkach. O miłości. Szukam czegoś o naturze i czasie. Jest.


Ruskin:

Rousseau wołał: ,,wróćmy do natury!" Znów Tołstoj chciał
się wyrzec zdobyczy cywilizacji i wrócić do prostoty życia pierw
szych ludzi. Zdaniem jego kultura przynosi jednostronny pożytek,
a zabija zdrowie fizyczne i moralne. Słusznie mają ci, którzy prze
noszą cichą i zdrową wieś nad życie w dusznych i gwarnych mia
stach, pracę indywidualną nad pracę maszynową, prostotę wiejską
nad zbytek wielkomiejski, uczciwość i wiarę nad oszustwa i zajadłą
walkę o byt, spokojną pracę wśród świeżego powietrza nad gorącz
kowe ubieganie się za złotem i używaniem, nad życie w zaduchu
i wyziewach wielkiego miasta.

*

Jest jedna rzecz najdłuższa i najkrótsza, najdroższa i najmniej
wartości u wielu mająca — to jest czas.