14 października 2024

Przygotowuję ogród na zimę, zbieram, co jeszcze zostało i czytam Księgę Złotych Myśli Z Różnych Źródeł.

 Miały iść deszcze, więc wykorzystałam ostatni chyba złoty dzień przed tą chmurną inwazją i przygotowałam ogród do zimy. Co mozna znaleźć w ogrodzie Kaliny w październiku? Całkiem sporo.

Buraki, słodkie chłopaki. Pójda w słoiki, na zimowe obiadki,

Nie są jakoś specjalnie duże tego roku, to przez suszę. Posiałam je na południowych grządkach i całe lato walczyłam z więdnącymi i umierającymi liśćmi, ziemia nagrzewała się, skrzynie też. W przyszłym roku buraki pojda do półcienia, nauczka dla mnie.

Panna Kapusta z domu Kapuścińska. Też nieduże - górne liście pożarły ślimaki i ktoś z ostrym dziobem, podejrzewam kawki. Czy kawki lubią kapustę i wydziobują w niej dziury? Ale surówka Colesław wychodzi pyszna i jeszcze na parę razy będzie.


 

Piołunu nic nie rusza. Piołun jest księżną goryczy i trwa, trwa, gdy inne miłe i słodkie zioła i warzywa umierają. Gorycz zwycięża.

Jarmuże, wiadomo. Tym nawet przymrozek niestraszny, jak i brukselce.

Pietruszka i buraki liściowe.

Samosiejkowy koperek wschodzi gdzie chce.

W ramach przygotowań do zimy w ogrodzie tego rodzaju, jaki ja uprawiam nie robi się wiele. 

Po zebraniu warzyw lekko zagrabiłam, dosypałam warstwę kompostu, a na koniec okryję brzozowymi liśćmi. Ponieważ ściezki mi trochę wyłysiały, bo zrebki się rozkładają, dosypałam świezych zrębek z brzozy. Razem z gałązkami i liśćmi, Chronią przed chwastami, przyjemnie się chodzi po miękkiej kołderce.




Zrębki robimy sami, czeskim rębakiem, idą też warstwą pod drzewka, krzewy, osłaniają ziemię.

Brzoza jest przyjemna, ładnie pachnie, nie jest kwaśna, Kiedy zrębki się przekompostują, pójdą na grządki, wystarcza je zrobić teraz, przeleżakują zimą w pryzmie i na wiosnę będzie jak znalazł pod wszystko.


W ramach szukania nie wiem czego po blibliotekach cyfrowych trafiłam do Cieszyna i znalazłam to oto:

 "Księga złotych myśli z różnych źródeł. T. 1 / zebrał i według
treści uporządkował w 130 rozdziałach i dwóch tomach S. J.
[krypt.]"

Wydane w 1931 roku, nakładem autora. Podzielone tematycznie na rozdziały, o mądrości, o autorze, o pismach, o książkach. O miłości. Szukam czegoś o naturze i czasie. Jest.


Ruskin:

Rousseau wołał: ,,wróćmy do natury!" Znów Tołstoj chciał
się wyrzec zdobyczy cywilizacji i wrócić do prostoty życia pierw
szych ludzi. Zdaniem jego kultura przynosi jednostronny pożytek,
a zabija zdrowie fizyczne i moralne. Słusznie mają ci, którzy prze
noszą cichą i zdrową wieś nad życie w dusznych i gwarnych mia
stach, pracę indywidualną nad pracę maszynową, prostotę wiejską
nad zbytek wielkomiejski, uczciwość i wiarę nad oszustwa i zajadłą
walkę o byt, spokojną pracę wśród świeżego powietrza nad gorącz
kowe ubieganie się za złotem i używaniem, nad życie w zaduchu
i wyziewach wielkiego miasta.

*

Jest jedna rzecz najdłuższa i najkrótsza, najdroższa i najmniej
wartości u wielu mająca — to jest czas.

09 października 2024

Rok sabatowy oraz jesieni zaczyna być pełno jak w cebrze wina

 We wtorek przeszłam na urlop zdrowotny do końca czerwca. Posypało mi się zdrowie, nie będe o tym za wiele pisać, ale dostałam w prezencie rok sabatowy, jak ziemia, która odpoczywa po siedmiu latach. Więc będe się kurować, odpoczywać, a dzisiaj poszłam na spacer, na cmentarz do Babci, do jesiennego lasu i piechota przez łąki, porozmawiać z chmurami. I wrzucam kilka zdjęć, może to jeszcze nie jest pora na "Panie już czas", ale "Zobacz, ile jesieni, pełno jak w cebrze wina" już pasuje.

Dziękuję za cierpliwość, może będę pisać więcej teraz.












 

30 września 2024

Otuliłam się w jesień, ale jestem

 

Wiem, długo nie pisałam. Jestem, tylko się trochę zaszyłam otuliłam w jesień. Może napiszę więcej za jakiś czas. Tak czy inaczej, czas przychodzi, gęsi odlatują, ogród się wycisza, poranki zimnieją, koty grubasza. Wszystko się powolutku toczy dalej. Brzozy coraz bardziej złote i coraz cieńsze mają halki.








29 sierpnia 2024

Pożegnanie Królowej

Dopiero teraz o tym piszę, bo potrzebowałam czasu, by się wypłakać. Tak z miesiąc.  Nasza Kicia odeszła, Królowa, która zjawiła się pewnej jesieni bezdomna na naszych schodach,  jak w wierszu Roberta Burnsa, "udręczony sierota, który znalazł czuły azyl w naszych zgłodniałych sercach".

I została wtedy. Na prawie 13 lat.

Ukochany kierownik budowy, najmądrzejsza kotka, jaką mieliśmy, kłębek mruczenia, przytulacz, gdy chorowaliśmy, władczyni poduszek, Patrząca w szafkę, odeszła.

Zawsze będziemy cię kochać, Kiciu.






18 sierpnia 2024

Jabłkowy spas, czas śliwek, urlop, morze i już wrzosy. A bocianów już nie ma.

 

Śliwki dojrzały. Nawet bez kalendarza i pustych gniazd bocianów wiadomo, że lato rusza w drogę. Mistrz Gałczyński wiedział najlepiej.

 Gdy trzcina zaczyna płowiec, a żołądź większy w dąbrowie, znak, że lata złote nogi już się szykują do drogi. I gdy śliwkowe kompoty i powidła startują.


 

A poza tym powódź jabłek, był już Jabłkowy Spas, po nim będzie orzechowy, a jeszcze miodowy, to takie lokalne święta błogosławienia zapasów, święcenia płodów. Jabłek urodzaj. Śliwek też.





Nie było nas, bo byliśmy nad morzem, w Słowińskim Parku Narodowym. Bardzo lubimy morze.

W tej części wybrzeża turystów niewielu, naprawdę częste były puste kilometry plaży. A wiatr jak zawsze wolny i morze głaszcze serce i duszę.





Pogoda taka sobie, ale kto się przejmuje. Horyzont tak samo piękny, a parady chmur na niebie cudne.

 

I nie chcę myśleć, że się kończysz, moje wielkie, złote, dobre Lato...