William Wallace był już wtedy pojmany i stracony, zrywy powstańcze przygasły, a Szkocja stała się częścią angielskiej monarchii. W 1306 Robert Bruce został królem Szkocji, a osiem lat później rozgramia Anglików pod szkockim Grunwaldem, czyli na polach Bannockburn. Miał dziewięć tysięcy przeciw dwudziestu.
Szumią, szumią trawy na polach pod Bannockburn. Wojska Edwarda I szły starą, rzymską drogą. Miał ciężką jazdę, genialnych łuczników, ponad dwukrotną przewagę. Co mogło pójść nie tak, gdy Bruce wychynął z bagnistych terenów z włócznikami, pikinierami, chłopami z toporkami, czeladzią i mając tylko cztery sziltrony ciężkiej piechoty? A jednak. Anglików rozgromiono, sam Bruce ponoć odrzucił miecz i walczył toporem z rycerzem uzbrojonym w kopie, co potem historycy uznali za, elegancko mówiąc, niepotrzebną brawurę. Następnego dnia rano wygłosił słynną mowę, płomiennie spopularyzowaną w wierszu Roberta Burnsa.
Teraz jest dzień i teraz jest godzina;
(...)
Kto będzie zdrajcą?
Kto zejdzie do grobu tchórzem?
Kto jest tak podły jak niewolnik?
Niech się odwróci i ucieknie:
Kto zaś chce pójść za szkockiego króla i prawo,
miecz wolności niech wzniesie z wiarą;
Wolny człowiek stanie lub Wolny człowiek zginie,
Niech podąży za mną.
"Widząc okazję do ostatecznego zwycięstwa, Robert Bruce rzucił do ataku także wszystkie siły tyłowe oraz rezerwowe. Do natarcia dołączyły, zatem oddziały wojowników z wysp, górale szkoccy, wojownicy klanowi (np. z klanu MacDonald), chłopi z pospolitego ruszenia oraz czeladź obozowa. Ten nagły wzrost sił szkockich doprowadził do ostatecznego załamania wojsk angielskich, spotęgowanego także przez ucieczkę Edwarda II, który wraz ze swym orszakiem utorował sobie drogę ucieczki. Bezładna i paniczna ucieczka sił angielskich była o tyle fatalna, że miały one odciętą drogę ewakuacji przez moczary i rzeki. Doprowadziło to do rzezi uciekających żołnierzy, a wielu rycerzy zdecydowało się ponieść śmierć w pozbawionej szans na sukces walce."
Straty angielskie szacowane są na 4000 do 11 000 zabitych. Wśród poległych było sześciu earlów, siedemdziesięciu baronów, pięciuset rycerzy i giermków, oraz nieznana liczba prostych żołnierzy.
A z Bannockburn pojechaliśmy do Stirling. "Kto trzyma Stirling, trzyma Szkocję". Zamek odbijano i zodbywano wielokrotnie. To Edward, to Szkoci, to Robert, to Anglicy. Król Jakub przebudował go w stylu renesansowym, jest wspaniały i dostojny, a doczytałam, że kiedy chrzczono syna Jakuba VI, w wielkiej sali znajdował się nawet pięciometrowy statek pod żaglami, z którego serwowano rybne dania. Mieli rozmach. Dzisiaj to dość skromnie umeblowane komnaty, trochę historycznej rekreacji - spotkaliśmy prawdziwego lutnistę! - no i ogrody.
Stokrotki w pełni kras.
Za stromą górą został już
Ten dawny czas.
We dwóch brodziliśmy od zórz
W strumykach, aż dzień gasł.
Zza mórz nie można wrócić już
W ten dawny czas...
A propos Roberta Burnsa, to jest i myszka w jego twórczości! Cudowny wiersz Do myszy, w przekładzie pana Barańczaka. Pasuje do mojej ryjóweczki, prawda?
Maleńki, cichy, bojaźliwy stworze,
Ileż popłochu w piersi twojej gorze!
Cóż się tak zrywasz, czemu w swojej norze
Dalej nie drzemiesz?
Myślisz że życie twoje też rozorze
Morderczy lemiesz?
Przykro, iż na tej człowieczej przewadze
Cierpią Natury jednoczące władze,
Iż, kiedy pługiem o norkę zawadzę,
Nie zauważysz,
Żem też śmiertelny i twój w każdej pladze
Ziemski towarzysz!
Ja sam nie wątpię, że żyjesz z kradzieży;
I cóż? Chudzinie też się coś należy:
Porwać ze stogu kłosek? Bądźmy szczerzy
Żadna to zbrodnia
Zostanie dość, bym miał bochenek świeży
Na stole co dnia.
Lecz z domku twego została ruina!
Licha ziemianka, nawet bez komina.
Wszakże osłona przed zimnem jedyna:
Z jakich mchów sklecisz
Nową? Za późno: zły Grudzień zaczyna
Mrozem dąć przecież!
Widziałaś gołe, jałowe ścierniska,
Wiedziałaś dobrze, że zima już bliska:
Skulić się w cieple suchego siedliska
Miałaś nadzieję,
Gdy trach! pług stalą przeraźliwą błyska,
Zniszczenie sieje.
Te źdźbła i liście, które wiatr rozmiata,
Znosiłaś z czterech krańców swego świata;
I dzisiaj taka za twój trud zapłata:
Przetrwać bez schronu
Zimę, gdy mżawka siąpi lodowata,
Grunt w bieli szronu?
Lecz, Myszko, innych też nadzieja łudzi;
Przewidywaniem mózg próżno się trudzi:
Przemyślne plany i myszy, i ludzi
W gruzy się walą,
Nasze zapały zawód zwykle studzi
Zwątpienia stalą.
Rada bądź, że cię jedynie dotyka
Czas teraźniejszy; spójrz, co mnie spotyka,
Człowieka, który, gdy wzrok w przeszłość wnika,
Błędów się wstydzi,
A gdy spogląda w przyszłość, ni promyka
W mroku nie widzi!
Przekład Stanisław Barańczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że zostawisz ślad :)