"Cudowność jest wokół nas, ale nie potrafimy jej dostrzec, gdyż czekamy na coś wielkiego. Gdy o piątej rano stoimy na ulicy i gasną wszystkie światła - to jest cud" J. Carroll
Dzisiaj w nocy myślałam o cudach. Nie mogłam spać, więc doczekałam, aż przyjdzie, jak Montgomery pisała
" najbardziej mądra i najbardziej przeklęta godzina doby", czyli trzecia rano. Przyszła, skacząc jak królik z Alicji, po wąsach zegara, i przyniosła cuda. Cuda Carrollowe, nie jarmarczne, nie nadmuchiwane, nie udowadniane na siłę. Zwykłe, nocne cuda.
Dom spał, pierwszy cud. Oddechy dzieci, szmery pracującej lodówki, skrzypienie podłogi, gdy wędrowałam do kuchni, robić sobie wodę z cytryną, smak tej wody, kiedy wzrok więźnie w mroku za oknem, cud. Myślałam o tym, co Tiffany powiedziała Królowej. Że sekretem nie jest śnić, a obudzić się, bo budzenie jest trudniejsze. I że można cały dzień patrzyć na kwiat, ale krowy się od tego nie wydoją. Nic dziwnego, że śnimy naszą drogę przez życie- widzieć wszystko takie, jakie jest naprawdę, nikt nie wytrzymałby tego długo, powiedziała Tiffany i poszła robić ser i ubijać masło.
Wypiłam trzy szklanki wody z cytryną, myśląc o Tiffany i cudach. Tak, mogłabym siedzieć nad stylistyką dziewiętnastowiecznych powieści, ale ogródek się sam nie zagrabi i cytryna nadal pozostanie złocista, czy Kafka oszukiwał Maxa Broda, czy nie. Ogródek jest cudem, wczoraj oglądalismy z Małym przebiśniegi, zerwałam mały bukiecik, wetknęłam w bolesławicki dzbanuszek do mleka i stoją teraz na stole. Cud.
Ciekawe jest zrozumieć o 3 nad ranem, że swiat się nie zawali, jeśli nie przeczytam Larkina.I odkryć, że smak wody z cytryną, ciepło drewnianej podłogi,dotykany w ciemności przebiśnieg, to cud. Więc na razie Larkin, Kafka, śpią, zasypani pod kopcami czasu, a ja zamierzam dzisiaj opielić ziołową rabatkę, jeśli lepiej się poczuję. I zrobić "sznur Lundkvista". Polecam wszystkim pomysł sznura, robi się tak: rozciąga się kolorowy sznurek i kolorowymi spinaczami przypina do niegoˇ"łapacze poezji"- karteluszki z cytatami, suszone kwiatki, kluczyk, bilety od ważnego tramwaju, głupstwa i małe cuda, jednym słowem wszystko. Sznur pochodzi z genialnego wiersza Lundkvista: Poetyka. (podaję fragment)
Poezja:
Jagnię w płomieniach na łące.
Chart, który owinął się w prześcieradło.
Lustro, przed którym zdechła czapla,
podobna do parasola postrzępionego przez burzę.
Piasek błyszczący bielą jak brzuch kobiety w morzu.
Blady aster w pysku buldoga.
Cierń, który razi głowę lwa.
Murek otwierający szpilką od włosów kasę na dnie oceanu.
Piórko utrzymujące samolot na niebie.
Statek przemytników krwawiący na falach jak zranione zwierzę.
Poezja:
sznur do bielizny rozpięty między latarnią morską a drzewem wiśniowym.
No wiec robię sobie taki sznur dzisiaj.
Raymond Souster
Wyprowadź ten wiersz na dwór
Wyprowadź ten wiersz na dwór pod jakimkolwiek pozorem,
jeśli musisz, wyciągnij go przez otwarte okno,
chwyć go, porwij prosto z biurka poety,
a potem pójdź z wierszem na spacer po ogrodzie, weź go na ręce
wśród miękkich, żółtych girland wierzby,
nie żądaj już od niego ciemności, cichych, cichych przekleństw o północy,
małostkowych lamentów w nie kończących się porannych
godzinach, żadnych dreszczy w chłodni zimowego serca,
każ mu znowu śpiewać, głośniej, jeszcze głośniej, tak głośno,
by wszyscy sąsiedzi wyszli na dwór (ale kogo to obchodzi),
poproś, aby przybrał bardziej ludzką twarz, aby okazał nową
czułość, przyzwól mu nawet na ckliwość między dziewiątą
a siedemnastą,
a potem puść wolno, tego cudzoziemca w świeżym, zielonym
świecie, niech sobie pochodzi po grządkach, niech się przywita
z każdym ptakiem, który przysiada na ciągle nagich gałęziach
morwy.
tłum. Jerzy Jarniewicz