29 grudnia 2011

Szarość, Joni i babka ziemniaczana.

Pieczemy babkę ziemniaczaną. Cała rodzina: jeden obiera, drugi trze ziemniaczki, druga połowa komentuje i czeka, aż owo woniejące cudo wyłoni się z piekarnika.
Za oknem szarosć, 10 stopni ciepła, koniec grudnia.
Słucham zimowych piosenek i myślę o wietrze na wrzosowiskach.Zawodzą sosny za oknami, gdy wiatr szarpie je za zmatowiałą zieleń.  Pod koniec roku czytam więcej smutnych wierszy i nagle mam ochote odpisać na wszystkie listy, na które nie odpisałam. Znalazłam notes z adresami i patrzę na te imiona, za którymi kryją się twarze. Jak to się stało, że zapominamy o sobie? Że wydawało się, że nie zniesiemy dnia bez tej osoby, a tu juz lata mijają?
Jest koniec roku i zapach babki ziemniaczanej wędruje po domu, a ja dotykam opuszkami palców starych mebli i myślę o kruchości wspomnień.
Zapominam głos Taty.
Czy chwila, gdy na łyżwach wiozłam mu bigos którejś zimy jest tylko moją opowieścią? Które ze wspomnień są tylko snami?
Dlaczego przestali mnie kochać ci, którzy mnie kiedyś kochali?
Dlaczego mnie samej tak trudno pamiętać?
Poczytam  Borgesa...i poslucham Joni Mitchell. Najgenialniejsza. Tłumaczenie stąd

Urywki i strzępy anielskich włosów
I lodowe zamki w powietrzu
I mnóstwo pierzastych dolin
Tak zawsze patrzyłam na chmury
A teraz tylko zasłaniają mi słońce
Pada z nich deszcz i śnieg na wszystkich
Tylu rzeczy bym dokonała
Gdyby chmury mi nie przeszkadzały
Teraz spoglądam na chmury z obydwu stron
Z góry i z dołu i mimo wszystko
Lepiej pamiętam obraz chmur z marzeń
I dalej wcale nie znam chmur…
Księżyce, czerwce i parkowe karuzele
Zawrotny taniec uczuć twych
I każda bajka dobrze kończy się
Tak zawsze patrzyłam na miłość
Lecz teraz to po prostu zwykłe show
Zaśmieją się gdy będzie po wszystkim
I nawet gdy się zaangażujesz
Nie daj tego po sobie poznać
Nie zdradzaj się z tym
Teraz spoglądam na miłość z obydwu stron
Dawanie i branie i mimo wszystko
Lepiej pamiętam obraz miłości z marzeń
I dalej wcale nie znam miłości…
Łzy, strach i poczucie dumy
Gdy mówiłam Ci na głos „Kocham cię”
Sny i plany i cały ten cyrkowy kram
Tak zawsze patrzyłam na życie
Lecz teraz starzy przyjaciele dziwnie się zachowują
Kręcą głowami mówiąc, że się zmieniłam
No cóż! Coś się traci, a coś zyskuje
Każdego dnia życia
Teraz spoglądam na życie z obydwu stron
Poprzez zwycięstwa i porażki i mimo wszystko
Lepiej pamiętam obraz życia z marzeń
I dalej wcale nie znam życia…
Teraz spoglądam na życie z obydwu stron
Poprzez wzloty i upadki i mimo wszystko
Lepiej pamiętam obraz życia z marzeń
I dalej wcale nie znam życia…






Things that might have bee

Myślę o rzeczach, jakie mogły być, a nie były.
O traktacie saksońskiej mitologii, którego nie napisał Beda.
O niepojętym dziele, które może Dantemu dane było dostrzec,
Gdy poprawił już ostatni wers Komedii.
O historii bez wieczora Krzyża i bez wieczora cykuty.
O historii bez twarzy Heleny.
O człowieku bez oczu, które nam zesłały księżyc.
O zwycięstwie Południa w trzech dniach Gettysburga.
O miłości, której nie dzieliliśmy.
O rozległym imperium, którego Wikingowie nie zechcieli założyć.
O świecie bez koła czy bez róży.
O opinii Johna Donne'a na temat Szekspira.
O drugim rogu jednorożca.
O baśniowym ptaku Irlandii, co jest w dwóch miejscach na raz.
O synu, którego nie miałem.

1 komentarz:

  1. Pięknego 2012 roku, Kalino, a Twoim syneczkom wielkich przygód ;-) Ściskam Was!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)