03 maja 2016

Nocne narcyzy od świętego Jana.




Noc, taka piękna. Niebieskim piętrusem jedziemy do centrum, na Princess Street, oglądać nocną iluminację kościoła św. Jana.

Kościół, wyglądający na gotycki, jest jednak XIX - wieczny. Zbudowany według projektu Williama Burna, jednego z szesnastu synów swego ojca, architekta. Kościół St. John's powstaje w latach 1816-1818, wygląda niesamowicie, otaczają go pola narcyzów, ciemność i szum starych drzew, targanych wiatrem Edynburga. Ma sklepienia, łuki, iglice, pinakle, a patrząc na niego w nocy śpiewało mi się Gałczyńskim:

Co za noc...
jak żal...
płynie na grzbiecie nocy jak na fali,
przez te chmury 
w kształcie gotyckich fial,
ostrołuków, kwiatonów, pinakli...

Ale tak naprawdę nie tylko nocne narcyzy św. Jana są magiczne- także to, co znajduje się wewnątrz. Memoriał, poświęcony szkockiemu oficerowi, synowi baroneta, który pod fałszywym nazwiskiem James Hill, uczestniczył w bitwie gen. Custera z Indianami, pod LittleBighorn.
Tak naprawdę nazywał się on John Stuart Forbes.Urodził się w 1849 roku, miał 23 lata, gdy trafił do amerykańskiej armii. Podobno był przystojny, miał ponad 6 stóp wzrostu i przypominał jasnowłosego Old Shatterhanda.  Był awanturnikiem, 9 czy którymś synem baroneta, uciekał przed długami do wojska i zaciągnął się do pechowej dwusetki żołnierzy generała Custera. Przeżyło kilku.

"Pamięci Johna Stuarta Forbes, 7 regt., Stany Zjednoczone Kawalerii, Urodzony 28 maja 1849 roku, zginął w akcji 25 czerwca 1876 roku"



Siuksowie i Szejeni - było ich ponad 1500, jak podają źródła. Wodzami byli Szalony Koń, Deszcz W Twarz  i Siedzący Byk. John Stuart Forbes był jednym z dziesięciu Szkotów w oddziale. Podobno poległ, znajdując się tylko kilka jardów od Custera.  Kończył własnie swoją trzyletnią służbę. Po przeszukaniu jego rzeczy znaleziono list od matki, po którym poznano jego prawdziwe nazwisko. Z ciała Custera serce ponoć wyciął Deszcz W Twarz, nabił je na włócznię i odtańczył wojenny taniec. Nagie ciała reszty znaleziono po dwóch dniach, w wąwozie.  Myślę o Jamesie Hillu- Johnie Forbesie, patrząc na nocne narcyzy, czekając na autobus pod kwitnącymi wiśniami. Niesamowici Szkoci - zrobić komuś pomnik dlatego, że był zadłużonym synem baroneta, który uciekł z kraju, szukając szczęścia, pisał listy do matki i zginął od indiańskich strzał pod fałszywym nazwiskiem...




List od matki, który nosił w żołnierskim plecaku mówił, że może bezpiecznie powrócić do kraju, bo długi zostały spłacone, a wierzyciele uspokojeni.
Żołnierze Custera - cała prawie 250 - zginęli w ciągu kilku minut.


A tak wyglądają nocne, edynburskie wiśnie.
W nocy, w ciemności, pachną jak baśń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zostawisz ślad :)