Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary.
Ciągle mi się śpiewa w głowie Mistrzem z Czarnolasu, a dzisiaj szczególnie - dzisiaj zbierałam pierwsze dary letnie z ogrodu. Porzeczki. Trzy kolory piękniejsze od filmów Kieślowskiego, naprawdę. Czereśnie.
Garneczek jeżyn, poziomki, truskawki, pierwsze DWA własne ogórki!
Zrobiłam placki z młodych ziemniaczków z młodziutką cukinią.
Potem pojechałam do mamy Wietnamem i oglądałam łąki, konie, dzwonki, a na koniec kociaki - ot, taki dobry, spokojny dzień.
Nie zrobiłam nic wielkiego, poza pozamiataniem chodnika od ulicy i pieleniem. I nie musiałam.
Nie miałam większych planów, poza odpoczywaniem, plątaniem się po ogrodzie i wdychaniem lata. I tak było pięknie i dobrze.
Dobry dzień, pełen Bożych darów - jestem nasycona kolorami, zapachami i smakami.
Esencja lata.
I teraz cytat z Ronji, teraz pasuje absolutnie:
Ja wsysam w siebie lato tak jak dzika pszczoła wsysa miód(…). Zbieram wszystko w jedną dużą bryłę lata, żeby żyć nią, kiedy… kiedy nie będzie już lata(…). To jest taki wielki przekładaniec, są w nim wschody słońca i czarne jagody na gałązkach, i piegi na twoich ramionach, i blask księżyca nad rzeką wieczorami, i niebo pełne gwiazd, i las, i upał południa, kiedy słońce złoci sosny, i przelotne deszcze wieczorne, i wszystko inne, i wiewiórki, i lisy (…).