Bardzo lubimy "pierwsze dni".
Pierwszy dzień wiosny. Pierwszy dzień lata. Nawet zimy! Pierwszy dzień jesieni też jest bardzo przyjemny. Jak gdyby jesień własnie stanęła w progu, z walizką, jak ciocia z Ameryki i mówi: no to zobaczymy, co my tu mamy, kochani!
Mamy mgłę. Niebo jest szare, popielate, kontury łagodnieją, a zapachy sa mocniejsze. Ryneczek z parkiem i jesionowe wzgórze z kościołem bardzo ciche, mimo poranka. Nikt się za bardzo nie śpieszy, jest sobota, na ulicach pustawo. Gorąca herbata na pewno teraz smakuje bardzo dobrze, przy sobotnim śniadaniu.
Sto lat temu też wokół kościoła bujały jesionowe korony. Kiedyś już to zdjęcie pokazywałam, ale nieodmiennie mnie zachwyca. Zdjęcie lotnicze, prawdopodobnie ze sterowca^^ Niektóre z domków na fotografii nadal w tym samym miejscu...
Pierwszego dnia jesieni czerwieni się już dzikie wino. Pan Konstanty pewnie uśmiecha się znad obłoku, widząc ten splendor na stareńkiej chatce. Królewskie złotogłowia...
I w ogródkach Kalinowa nadal bardzo trendy jest wiejski, kolorowy bałagan, astry, tulące się do dalii i dzwoneczki jesiennych lewkonii. I rudbekie. I tak, jeszcze więcej starych chatek.
U sąsiadów jesion dokonał pierwszego desantu liściowego. Psina Basi zdziwiona trochę.
Jeszcze trochę złota, ale nawłocie już szarzeją. A w lesie jest tak. I w sadzie tak.
Brzozy dopiero się stroją. Ach, jeszcz kilka dni i będzie złociściej, coraz bardziej. Zieleń staje się passe, miedziaki i złote cekiny pobrzękują juz na wietrze. I purpurą połyskuje, to tu, to tam. Czary w ogrodzie.
Melduję, że jabłuszka w syropie gotowe. I mam pierwszojesienny bukiet w salonie.
Kot też gotowy na pierwszy dzień jesieni.
Na stole czeka stosik zeszytów, aż ogarnę pieczenie chleba i zrywanie jabłek. A tam takie smakowitości.
Czekam na słońce, ma wyjść po południu. Może pojedziemy oglądać wrzosy. Dobrego, jesiennego dnia wszystkim:)
Stara chata w rynku na tym wiekowym zdjęciu też jest.Wypiękniała ta Narew.Pospacerowałem po ryneczku dzięki Twoim zdjęciom.Jabłka masz piękne,a u mnie BIDA,bo nawet mirabelek w tym roku nie ma. Ono odszedł właściciel i twórca ogrodu i z nim WSZYSTKO się skończyło.Synowie nie odziedziczyli miłości do ogrodnictwa. Cieszę się,że chociaż odziedziczyłem miłość do.....ojcowizny.
OdpowiedzUsuńU mnie jesień wolniej obejmuje ogród w swoje posiadanie. Ale wilgoć w powietrzu nie pozwala zapomnieć, że to już jej czas :)
OdpowiedzUsuńCały wrzesień u mnie pada albo mży :/ Ale widzę, że u Ciebie pięknie w sadzie i w ogrodzie, a stare chałupki cudne :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :D
Pozdrawiam o poranku i czekam na dalsze wpisy jesienne o ciekawej treści. Może byś nam pokazała szczegółowo wnetrze kościoła i cerkwi, jeśli można prosić.
OdpowiedzUsuńCzas niezwykle szybko płynie, a jesień w tym roku uczyniła nam falstart, przedwcześnie przynosząc chłód, deszcz i mgły :) Koło życia się obraca.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje posty, ale napiszę to już chyba ostatni raz, bo czuję, że się powtarzam :)
Kalino,bądź tu zawsze...p.Lawenda
OdpowiedzUsuńJakoś smutno patrzeć na te stare chatki.
OdpowiedzUsuńCzas upływa, przemijanie.