11 sierpnia 2021

Jest jakiś czar na wrzosowisku

 Jest jakiś czar na wrzosowisku, pisał Keats.Cytuję z pamięci, więc może niedokładnie. Tak, do tego zdjęcia pasuje idealnie, do tych chwil.


Gdzie druidycznych muzyk tony unoszą się,

 gdzie szare płaszcze 

szumiały pośród wzgórz zielonych.

 



Nasze kalinowe wrzosowisko. Nazywa się je tutaj Grady i kiedyś były tu pastwiska, pasiono krowy, owce, mama Miłego opowiadała mi, jak nawet jako małe dzieci pędzili tutaj zwierzęta, całymi stadami, były domowe dyżury, kto pasie i pilnuje. Lasu nie było. Las jest młody, posadzony po wojnie i jeszcze później, brzózki, szmaragdowe sosny o grynszpanowych sukienkach, las wesoły, dzwoniący głosami ptaków, z polankami malin, bagienkami z turzycami i kępami łochin, gdzie wilgotniej. A na Grady jedzie się tak.







 
I wreszcie widać polany, droga niestety rozjeżdżona trochę, zostawiam rower przy sośnie, proszę dzięcioła, żeby pilnował i idę poszukać starego, kamiennego koryta, z którego kiedyś pojono zwierzęta i zbierano tam deszczówkę.


Koryto zarosło jeżynami i wszelkim wrzosowiskowym zielem.  Wystaje tylko omszony, cembrowinowy róg. Och, kochany czarodziej, pan Staff, napisałby o tym miejscu wiersz! Wiedział, jak czarują fantazmaty dzieciństwa i baśnie, gdy opuszkami palców dotknie się tego mchu na starym kamieniu...


Poezja starych studni, zepsutych zegarów,
Strychu i niemych skrzypiec pękniętych bez grajka,
Zżółkła księga, gdzie uschła niezapominajka
Drzemie - były dzieciństwu memu lasem czarów...

Zbierałem zardzewiałe, stare klucze... Bajka
Szeptała mi, że klucz jest dziwnym darem darów,
Ze otworzy mi zamki skryte w tajny parów,
Gdzie wejdę - blady książę z obrazu Van Dycka.

Motyle-m potem zbierał, magicznej latarki
Cuda wywoływałem na ściennej tapecie
I gromadziłem długi czas pocztowe marki...

Bo było to jak podróż szalona po świecie,
Pełne przygód odjazdy w wszystkie świata częście...
Sen słodki, niedorzeczny, jak szczęście... jak szczęście..
 


 
Wrzosy dopiero zaczynają kwitnąć, jeszcze wiele wróżkowych dzwoneczków jest zamkniętych. A macierzanka w rozkwicie.  I kocanki, papierowe, suche, szeleszczące, dobre na wianki.






 
Lubię mieć o tej porze wrzosy w bukietach, w koszykach, lubię czuć, jak się przełamuje lato w tę melancholijną porę, oczu oczarowanie. Lato porzuca ziemię jak Tezeusz Ariadnę na wyspie Naxos, pisał pan Konstanty, i czuję, że trzeba się śpieszyć, nałykać tego lata, piękna, wakacji, rzucam robienie ogórków, wsiadam na rower, szybko, szybko, w las!





 
 Zanim wzejdzie wieczorna gwiazda,
musi to być gotowe przed wieczorną gwiazdą;
szybko, szybko —
gdzie tu koniec, gdzie tu początek?
(Konstanty, oczywiście)
 
Nie, nie mogę. Muszę powtórzyć za panem Gałczyńskim, nie mogę. Trzeba to pocelebrować, przestać się spieszyć jak uciekające przed kometą z Doliny Muminków skrzaty. Musze położyć się we wrzosach, zamknąć oczy i pomyśleć.
 

 
Oddepeszowałem. „Nie mogę”.
Nie mogę.
Nie mogę, matko.
Bo potrzebny jest czas na dojrzewanie.
Bo Euterpe, muza, to nie mechaniczny zając,
to dąb, co rośnie wolno. To liście, co spadają,
PORO MELANCHOLIJNA, OCZU OCZAROWANIE!  
(pan Konstanty, Śmierć Andersena)
 




 

 

3 komentarze:

  1. Ze mną można tylko
    Pójść na wrzosowisko
    I zapomnieć wszystko

    W takim anturażu można i Stachurą:-)
    Takich wrzosowisk u nas nie ma, to na piaskach; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Mia­łam wte­dy cie­bie ,cie­bie i je­sień :
    szły­śmy po wrzo­sach ,po wrzo­sach w le­sie;
    plą­ta­ły się ga­łą­zecz­ki wrzo­su ,
    wpa­da­ły psz­czo­ły z brzę­kiem we wło­sy,
    wpa­da­ły z gwiz­dem ,wy­pa­da­ły z sy­kiem
    pło­we go­rą­ce ,strasz­ne i dzi­kie ! "
    K. Iłłakiewiczówna
    Wrzosy, jeżyny. Lato idzie powoli ku swojemu schyłkowi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Matka Natura potrafi tworzyć prawdziwe piękno. Widać już jesień.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)