Przychorowałam trochę. Dawno nie byłam w ogrodzie, przeszłam się dziś, w końcowrześniowej mgiełce, uśmiechając się do pracowitych ośmionóżek pająków. Zdołały natkać tyle sieci w przejściach, korzystając, że nie biegałam z taczkami...
Trawniki nieskoszone. Orzechy włoskie niepozbierane. Pomidorów już nie podwiązuję, nie oczyszczam, pod jabłonkami pełno jabłek, a części winogron uczepiła się pleśń. Ale jest za zimno dla podziębionego człowieka na ogrodowe prace, może tylko w sobotę, jak słońce wyjdzie, posadzę tulipany. Odpuszczam sobie.
Mamy remont łazienki, wszędzie rury, kurz, w każdym kątku chaos. I trzeba przeczekać.
Musiałam posiedzieć w domu, zamiast pracować i sprawdzać diagnozy. Czytam, maluję, piję herbaty z sokiem, śpię z kotami w zgięciu kolan, odpuszczam też. Czekam. Da się zrobić tylko tyle, ile się da, a czasem po prostu się nie da, trudno. Już dawno dorosłam na tyle, by nie winić siebie, nie robić wbrew siłom, nikt mi nic nie każe, nikomu nic nie udawadniam, a sama jesień uczy hojnego odpuszczania lawinami liści, skorupkami orzechów, każdym uschłym badylkiem przekwitłej dalii. Pora zwolnić.
Bardzo się cieszę, że nie wiszą na mnie żadne reklamowe kontrakty, żadna ilość postów do wstawienia, żadne setki słów do napisania, że mogę sobie wrzucać takie zdjęcia, jakie mam ochotę, ciesząc się, że się wam podobają. I piec też to, na co mam ochotę. Na zamówienie rodzinne ostatnio serowe placuszki z jabłkami, do gorącej herbaty jak znalazł. I zupy dyniowe nam schodzą jedna po drugiej, tylko przyprawy zmieniam.
Pustoszeją grządki, znikają warzywka, coraz więcej przestrzeni, zasypywanej liśćmi. Mam wrażenie, że tak samo w łagodnej, pustej ciszy w myślach grają wiolonczele i uspokaja się wszystko, z taką łagodną zgodą na to, że tak, już czas. panie, już czas. Na ten wiersz. Na tę porę, gdy po lecie został tylko prostokąt trawy, w którym stał namiot Włóczykija.
Panie: już czas. Tak długo lato trwało.
Rzuć na zegary słoneczne twój cień
i rozpuść wiatry na niwę dojrzałą
Każ się napełnić ostatnim owocom;
niech je dwa jeszcze ciepłe dni opłyną
znaglaj je do spełnienia i wpędź z mocą
ostatnią słodycz w ciężkie wino.
Kto teraz nie ma domu, nigdy mieć nie będzie.
Kto teraz sam jest, długo pozostanie sam
i będzie czuwał, czytał, długie listy będzie
pisał i niespokojnie tu i tam
błądził w alejach, gdy wiatr liście pędzi.
Rilke