[...]Chodziłem na coraz dłuższe spacery, chciwie poszukując nowych śladów wiosny. Olchy stały w topniejącym śniegu jak termometr zanurzony w lodowatej rzece. Wieże kościołów niknęły w oddali w chmurze, która zatrzymała się nad rynkiem. Wzgórza odsłaniały coraz to nową linię horyzontu, delikatną i błękitną jak chińska porcelana. Wielkie stada szpaków o błyszczących skrzydłach biegały po pustych polach, podniecone powrotem na znane im miejsca.[...]Forsycje płonęły żółtym ogniem tygodniowej chwały. Na targu pojawiały się pierwsze kiełki wiosennych warzyw, niezbity dowód na istnienie życia na Ziemi.[..]Zrozumiałem, że świat jest podwójny, podzielony, zarazem wspaniały i trywialny, ciężki i lotny, bohaterski i tchórzliwy. Piękno mieszka w nim, lecz nigdy nie przeprowadziło się do niego całkowicie, raz na zawsze; ma tylko w święcie swoje pied-à-terre."
Zagajewski,W stronę zmierzchu
Odszedł w pierwszy dzień wiosny, pamiętam. I tak pięknie o niej pisał. Mam to samo, tą podwójność, trywialnośc i zachwyt, zdumienie każdym nowym liściem mniszka i ciężkością lodowatych poranków, gdy znów dmuchnęło zimnem, jakby wiosna była złudzeniem. Biegnę do pracy, pośpiech powrotu, na dwór, dzień za krótki i tęsknota za niespiesznym spacerem, za oglądaniem kotków brzozowych, bocianów, robiących porządki w starym gnieździe. Rozdwajam się w tej wiośnie. W tym pięknie. Szpaki też już mamy, forsycje jeszcze w pąkach, a ja jestem dojrzalsza niż rok temu, weselsza i smutniejsza zarazem, starsza i młodsza, płacząca z byle powodu i śmiejąca się częściej. Niezbity dowód na istnienie wiecznej zmiany:)
Na Podlasiu wiosna się nie śpieszy. Mamy trochę pączków, chwasty na ugorku, ptaki, wiatr, zimne ranki i niesmiałe awangardy rzodkiewki i szpinaku. Nadal chodzę w fufajce po ogrodzie. Przebiśniegi przekiwtają, naprawdę. A ledwie co zakwitły... Czas jest rączy jak sarenka, pędząca przez oziminę.
Dzikie ałyczki na polach już już, kilka ciepłych dni i białe kulki pączków spęcznieją, kilka kolejnych i wybuchnie biel.
Celebruję każdy dzionek tęsknoty za hanami i słucham szpaków.