16 kwietnia 2023

Zawilce i fiołki, niebieskie drzwi i wyprowadzka pomidorków do szklarni

 Fioł­ki nie chcia­ły mi­ło­ści, tę­sk­not i cze­kan na li­sty.
Nie chcia­ły pła­czu ma­rze­nia, kie­dy je na śmierć wzy­wa­ją.
Wo­la­ły co­dzien­ną psz­czo­łę obo­jęt­no­ści zło­ci­stej,
któ­ra im ser­ca nie weź­mie, bo go umyśl­nie nie mają. 

M. Pawlikowska - Jasnorzewska


 
To juz ten czas, zakwitły i fiołki.  Najdelikatniejsze, zbierane tylko w łódeczkę dłoni, żeby nie pognieść płatków z jedwabiu. Zapach z bajki, kolor wróżkowych sukienek. Idealny kontrast z zielenią listków. Robiłam im zdjecia na kolanach, pomoczyłam spodnie, trzeba skłonić twarz, przytulić policzek niziutko, by wąchać, wciągnąć w płuca i duszę tę wiosenną balladę. Kiedyś robiłam fiołkowy cukier, dziś wystarcza mi patrzenie na nie, szeroki uśmiech, a z Marią się nie zgodzę, fiołki mają serduszka z liści, zielone, podbarwione oliwkową żółcią malutkie, wiosenne serca.

 

Tutaj, fiołki, tu do was zaglądam!


A skoro są fiołki, to są i zawilce. Cały las anemonów. Podobno nazwa z greckiego i oznacza wiatr. Zawilec to też ze staropolskiego, zawiany, zawieja, zawiać, inna nazwa kwiatuszka to zawiłek, albo nawet wietrznica. Ciekawe, dlaczego. Są tak niziutko w poszyciu, w mchu, w starych, debowych liściach, wiatr idzie wysoko, górą, szumią korony sosen i świerkowe łapy. Wybrałam się na zawilcowe zdjęcia rowerem tradycyjnie, do Borku, to już część Puszczy Ladzkiej, która z kolei łączy się z Białowieską. 

Żubrów akurat nie widziałam, ale ostatnio z Miłym obserwowaliśmy spore stadko na oziminie.

A zawilcowy Borek wyglądał dziś tak.


 
Padało od dwóch dni, leśne drogi są grząskie, pachnie pięknie  wiosną i świeżą ziemią.


 
Są i małe, fioletowe przyjaciółki.

 
Można patrzeć i patrzeć, jak się złocą tymi puszystymi środeczkami i bielą sódniczkami z alabastru.




 
A w szklarni popikowane już pomidorki i papryka. Palimy w piecu szklarniowym, bo w nocy zimno jeszcze. Wyprowadziłam z domu pomidorki i paprykę, bo brak światła, zaczną mi bujać, a tak będą niższe ale grubsze i zahartują się, w szklarence będzie im dużo jaśniej. Jak podrosną, pójdą z przedszkola do ziemi:)

 

 Przy okazji poczyściłam stare drzwi do szklarni. Pomaluję na niebiesko i powstaną nowe różyczki. 

Stare mocno zbladły.

 

 

3 komentarze:

  1. A mi się te właśnie stare róże podobają! Nabrały patyny i charakteru. Ale rozumiem, że korci żeby namalować nowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korci, korci:) Lubie przemalowywać rzeczy. Stare drewno jest piękne, to prawda, ale to trochę jak z nakładaniem przez Tootiki czapki na drugą stronę - inna strona na wiosnę, inna na zimę. Przychodzi wiosna i mam ochotę malować ławkę i inne różności na niebiesko:)

      Usuń
  2. Wiosna trwaj...jest pięknie..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)