05 listopada 2012

Jesiennie o dobrych rzeczach

Listopad.
Chowam wszystko, co cenne blisko siebie i opatulam się dobrymi rzeczami. Śpieszę donieść, że skończylismy remont salonu. Jak naładuję baterię w aparacie, zrobię zdjęcia. Śnieg spadł i nie zdążyłam wykopać kann i dalii z ogrodu.Średni ściął włosy, Mały nauczył się grać na pianinie "Kurki trzy", a Duży komponuje i walczy ze szkołą.
Sikorki wróciły do nas, chyba to samo stadko, co zeszłej zimy, przylatują rano i dziobią pszenicę, bo jeszcze słoniny nie zakupiliśmy.
Złota mysl na dziś: nigy nie jest tak źle, by nie zdarzyło się coś miłego.
Ostatnio przywlokłam się do pracy zmarnowana i zniechęcona, wchodzę do klasy, a na moim biurku mała, grubiutka piątoklasistka położyła mi cudowne jabłko. Czerwone, śliczne. Z komentarzem:
- To dla pani, moje jabłko.
Jakież było smaczne... i świat się uśmiechnał do mnie w tej chwili.

 Jeśli bycie ma jakąś przyczynę
To zapytaj o to leszczynę
 Albo lepiej o nic jej nie pytaj
Ona wita cię i ty ją przywitaj
 I stań przy mnie o tu na ganku
Kwitną biało kwiatki rumianku

To Rymkiewicz. Nie ma już rumianku, sczerniał, leszczyna stoi bezlistna,
 ale coś jest na rzeczy. Więc opatulam sie, czytam Rymkiewicza, układam gazety w komodzie, myślę o lecie,
 prasuję dzieciakom koszulki i wspominam genialny wywiad z Wysokich obcasów,
 Kobiety Ravensbruck.
Fragment z niego: "Jest taka życiowa zasada - dopóki człowiek spełnia podstawowe czynności: chce się umyć, chce zjeść, chce się uczesać, chce się ubrać, to będzie żył. No, chyba że ma nadzwyczajnie zły los, tragiczną chorobę, coś ponad. Ale kiedy przestaje spełniać życiowe obowiązki wobec siebie, to koniec, wiadomo, że z tego nie wyjdzie. To było ewidentne w obozie. Ja się w życiu przekonałam i to stosowałam. Gdy się źle czułam, nic mi się już nie chciało, myślałam: 'O, to zły sygnał!'. Nie wolno! Trzeba wstać, trzeba się ubrać, trzeba coś zjeść, trzeba wyjść na dwór, nawet jak się człowiekowi bardzo nie chce. Proszę pana, radzę to zapamiętać." Ileż razy sobie to powtarzam. Mała rzecz, a mądra. Umyć wlosy, ubrać się ładnie, 
poustawiać na parapecie 'durnostojki", jak Aga to nazywa.
 Poczytać Platona. Wypić kawę w ładnej filiżance. Pozdrawiam nieco melancholijnie, ale miło!

2 komentarze:

  1. O właśnie! A Kuba kupił gitarę przedwczoraj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, trzymamy kciuki za gitarowe ballady przy wtórze deszczu!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)