10 kwietnia 2014

Drożdżowe pierożki z pieczarkami, fasolą i rozmarynem oraz żółciutki szejk owocowy.

Kiedy za oknem chłodnawo, kwietniowy deszcz zacina a wiatr  gania obłoki jak pies pasterski owce - robimy gorące, drożdżowe pierożki. A robimy je tak.



Przygotowujemy drożdżowe ciasto, dość zwarte. Kiedy sobie rośnie pod ściereczką w misce, zajmujemy się farszem.
Fasolę - tak ze szklankę-  namaczamy dzień wcześniej, gotujemy z dodatkiem soli, przepuszczamy przez maszynkę i mamy ładny, fasolowy farsz, to nasza podstawa. 20, 30 dkg pieczarek drobno kroimy, podsmażamy z cebulką, podsypując przyprawami, mieszamy z farszem fasolowym. Nie żałujemy rozmarynu, ja daję świeży, z doniczki, ale może być i suszony. Gorącą całość mieszamy z paczką startego sera żółtego, albo kawałek ok. 20 dkg trzemy sami na tarce i też mieszamy.

 
Zaczyna się ładnie ciągnąć od gorąca i nasz farsz staje się zwarty w serowym uścisku. Ciasto drożdżowe rozwałkowujemy, wycinamy krązki, nadziewamy farszem, a gdy podrosną na blasze, smarujemy jajkiem i posypujemy kminkiem. Pieczemy ok. kwadransa, na złoto, w 180 stopniach C.



Zrobiłam to z połową farszu, druga połowa poszła jako nadzienie do naleśniko - krokietów; podsmażone w jajku i w bułce, chrupiące, posypane porami, rozpływają się w ustach. Lubię konsystencję tego farszu - ser, rozmaryn, fasola i pieczarki tworzą idealny kwartet, aromatyczny i pyszny. Kminek to taki akord końcowy, poezja kuchenna:)



Do popicia szejk żółciutki jak wielkanocne kurczaczki.





- jeden ananas

- trzy pomarańcze
- trzy banany

Ananas z pomarańczkami przepuszczam przez wyciskarkę, potem do blendera i rozmiksowuję z bananami. Pyszne. I niech sobie chłód i noc za oknem, u nas wiosennie, pachnie pieczonymi pierożkami, hiacynty wdzięczą się, bo złociste smoothie kradnie im show- ha, właśnie Średniak sobie miskę pierożków nałożył i zwiał na górę:) Smacznego!

5 komentarzy:

  1. Jeny, jakie smakowitości aż ślinka cieknie :))

    Kalino przepis Ci ukradnę, masz to jak w banku :)))

    Ps. ja często jem fasolę, a gotuję ją ZAWSZE z dodatkiem kminku i oregano...ugotowana z ziołami nie wzdyma :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brać i robić:) Mamo Maminka- ziół nigdy za mało, ja tez kminkuję, cząbruje i rozmarynuję obficie. I też jemy fasolę i jej kuzynki często, ze względu na białko i to, że jest sytna, wszechstronna, łaskawa dla ciała i z dobra energią dla duszy. Taka stara roślinka ludzkości, pożyteczna i skromna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mniam. Nastroiłaś mnie pierożkowo, choć nie fasolowo - nie lubię grochu i fasoli. No nie lubię i już. Zrobię z kaszą gryczaną i wędzonym łososiem albo z kaszą i serem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z łososiem brzmi cudnie! A wiecie- mam już wolne przed świętami, jupi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj takiego naleśnika z nadzieniem bym wciągnęła. I szejk ;) na nogi może by mnie postawił, bo dopadlo i mnie przesilenie w końcu...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)