Brzozy mają tyle lat, co Średni.Uwielbiam poranne światło między nimi.Wszystko oddycha letnim, miłym spokojem. Porzucona deskorolka. Fioletowy balonik, który pękł. Ślady zacnych zabaw, radości odrapanych kolan i dzieciństwa. Mały bobruje codziennie z przyjaciółmi, zjedli mi już wszystkie poziomki. Powojniki kwitną. A jeszcze wczoraj lewie otwierały pąki...
Bonica 82, nieśmiertelna, niezawodna, odporna na wszystko.
Maki radośnie rozsiały się wszędzie. Od was te maki, dziewczyny:) I reszta letniego drobiazgu, wędrowcy ogrodowi.
Jak lilie, to już lipiec prawie. Druga zmiana w ogrodzie, po piwoniach.
Taki cudaczek mi wyrósł.
Już po jaśminach. Perfumy czerwca zostają odłożone na półkę, teraz przyjdzie leśny lipiec, z żywicą sosen i zapachem koszonego siana.
Jeszcze więcej maków
I jeszcze. Nigdy dość maków.
Szklarnia o poranku. Już kwitną:) Mam satysfakcję, że posiałam każdy z nasionka - od was, dziewczyny - a teraz ich pora na pachnącą epopeję. Rosną jak szalone, pozbawiam liści, nie więcej niż dwa na dzień z krzaczka, ale jak widać, dobrze im i prężą zielone muskuły.
Koniec kawy w kubku, koniec zdjęć. Koniec godziny siódmej, uciekła, tak szybko, jak cały poranek. Jeszcze szybciej, niż wieczory. Wczoraj czytałam na uniesieniach i wzruszeniach o letnich wieczorach:
"I znowu był czerwiec – łagodne, długie, wolno gasnące wieczory, wieczory które tak wiele obiecują, że cokolwiek się z nimi zrobi, ma się zawsze wrażenie porażki, zmarnowanego czasu. Nie wiadomo jak najlepiej je przeżyć. Iść przed siebie, albo może zostać w domu i siedzieć przy szeroko otwartym oknie, tak żeby ciepłe powietrze, nasycone dźwiękami lata, weszło do pokoju i zmieszało się z książkami, z ideami, z metaforami, z naszym oddechem. Ale nie, to także nie jest sposób, to nie jest możliwe. Można ich – tych niekończących się wieczorów – tylko żałować, kiedy już przeminą, kiedy dzień będzie coraz krótszy. Są nieuchwytne."
Adam Zagajewski "Lekka przesada"
Tak. Tak samo nieuchwytnie i absolutnie pięknie przemijają poranki. I jaśmin.