Dzieci w szkole czekają na śnieg.
Jednego dnia zaczęło sypać, wszystkie nosy od razu przylepiły się do szyby a dziesiątki głosów błagać:
- Proszpani, wyjdziemy?
- Nie wyjdziemy, mamy lekcję o czasownikach i będzie im smutno, jak zostawimy je same.
- Ale proszpani, śnieg pada!
No niby wiem, że można czasowniki poznawać na podwórku, zwłaszcza w praktyce, czyli zjeżdżać, lepić, robić orły w śniegu, rzucać, obrzucać się i być zwyczajnie szczęśliwym, ale niestety, niepocieszone towarzystwo musiało się zadowolić odmianą przez przypadki śniegu na tablicy.
Zresztą, stopiło się za oknem to maleństwo szybko i od paru dni znowu mamy zieloną zimę. Róże ciągle kwitną. Pelargonie też.
Mały czekał na ukulele. To było jego świąteczne marzenie, ale kiedy przyszła paczka, nie mógł powstrzymać się i zaczął tulić pudło w ramionach.
- Nie możemy tego rozpakować, to ma byc prezent na święta - próbowałam wyjaśnić, ale Mały wytłumaczył mi:
- Ale ja tylko chcę poczuć i pocieszyć się przez pudełko, mamusiu, nie będę otwierał, poczekam do choinki, mogę? Mogę?
- Ale ja tylko chcę poczuć i pocieszyć się przez pudełko, mamusiu, nie będę otwierał, poczekam do choinki, mogę? Mogę?
No i codziennie chodzi teraz z pudełkiem i ukulele w środku, schowanym jak kot Schrödingera, gra na niewidzialnych strunach i mruczy zadowolony jak kot.
Nasza kicia z kolei chyba w ogóle nie czeka. Rozkoszuje się teraźniejszością.
Ciepła podłoga z podłogowym ogrzewaniem zawsze na czasie.
I miejsce na kolanach Miłego, który ma specjalny, koci status Królewskiego Wybrańca. To on dostępuje zaszczytu trzymania kota, powitania kota, pieszczenia kota i głaskania kota.
A ja czekam na Święta. Dekoruję dom. Wyciągam orzechy, jabłka, jakieś papierowe ozdoby. Oglądam przepisy, już parę razy zinwentaryzowałam bombki, a w sypialni nawet zawisł świetlny wąż, tak na próbę, pocieszyć się, no co.
Czytamy historie o Elżbiecie i Zachariaszu, którzy też czekali i o Marii, która czekała. Czekamy na kurierów z kolejnymi paczkami, czekamy na powroty ze szkoły i pracy, na kolacje, wspólne czytanie opowieści i przyjemne, długie wieczory. Śniegu nadal nie ma, ale ciemnych, długich wieczorów jest pod dostatkiem.
Jeszcze trochę.
Aż się przełamie w stronę przybywającego dnia.
Od wschodu aż do zachodu
Noszę twe światło okrągłe
Twe wielkie światło
Co mnie trzyma
W swym natężeniu ostrym
Od wschodu aż do zachodu
Ile mnie trudu kosztuje
Dźwigać się z Twymi ptakami
I z ramionami Twoich wiatrów
Ile mnie trudu kosztuje
Dać Ci przeminąć dniu
Noszę twe światło okrągłe
Twe wielkie światło
Co mnie trzyma
W swym natężeniu ostrym
Od wschodu aż do zachodu
Ile mnie trudu kosztuje
Dźwigać się z Twymi ptakami
I z ramionami Twoich wiatrów
Ile mnie trudu kosztuje
Dać Ci przeminąć dniu
Takiemu to dobrze! Oczywiście mam na myśli kota.
OdpowiedzUsuńNo tak podstawą egzystencji jest kuchnia, czyli że żołądek rządzi tak naprawdę człowiekiem. Nie wiem czy warto stać kilka godzin w kuchni, aby potem to zjeść w ciągu kilku minut?
OdpowiedzUsuń