Teraz jest ten miły czas, gdy sernik i makowiec jeszcze się nie skończyły, jest dużo książek do czytania, bo Mikołaj wiedział, jakie prezenty są mile widziane w Kalinowie, wszyscy biorą przykład z kota - wszyscy, którzy nie muszą chodzić do pracy i szkoły.
I generalnie jest jeszcze tyle czekolady, czekoladowych bombek i mikołajów ! - są planszówki jakby kto chciał, w tle Mały na ukulele i ciągle nastrój choinkowy. Gramy "Somewhere over the rainbow" i wyjadamy żurawinę w czekoladzie. Oglądamy Moanę i robimy kawę za kawą. Niektórzy zbożową.
To taki czas zarazem "po" i "przed" - jeszcze daleko przed żonkilami, przed przebiśniegami i przedwiośniem. Jeszcze będzie zima, mamy nadzieję, choć róża ciągle kwitnie. Jeszcze będą ferie zimowe, jeszcze ciemne poranki, jeszcze trzeba się ratować oglądaniem słońca i ciepłego morza, a gdzieś nad tęczą ciągle są marzenia, i niebieskie drozdy.
Rysuję, piszę sobie, smażę naleśniki, popatruję na sikorki w karmniku - turkawki też przylatują, parką, od paru dni.
Robię sobie podsumowanie "Roku w polu i ogrodzie", czyli przeglądam zdjęcia, zaczęłam biografię Tove Jansson i bardzo, bardzo staram się być tu i teraz, cieszyć się choinką, tym sernikiem, co został, kawą z Miłym, brzękaniem ukulele, nie wybiegać myślą w przód, jak popędza nas ten mały, złośliwy gnom Czas. Już gotów jest obiecywać nam promocję na hiacynty w doniczkach, już zaraz pozmieniają dekoracje w sklepach na walentynki i wiosnę, a ja jeszcze nie zdążyłam się rozsmakować w swoim byciu "w trakcie" tego, co jest. Mam wrażenie, że czas dorosłych i dzieci płynie inaczej i to jest bardzo niesprawiedliwe, że my przyśpieszamy, jak na worku z sianem, zjeżdżając z górki lat.
No więc jeszcze poświątecznie świętujemy, rok w ogrodzie pokażę wam niedługo, a ja wracam do marzeń nad tęczą, biografii Tove i idę zaparzyć kawę.
Zbożową.
Ale ze skondensowanym mlekiem!
A Maly zapali nam gwiazdę.
Też lubię delektować się tym niespiesznym czasem między Świętami a Nowym Rokiem. Osladzam go sobie resztkami sernika i makowca i otulam się dźwiękami kolęd. Pozdrawiam serdecznie 😊
OdpowiedzUsuńTo mój ulubiony czas, moje prywatne świętowanie, raz w roku w niespieszności (czy takie słowo istnieje? ;)). Również z książkami od Mikołaja, ze świątecznymi resztkami, które teraz smakują najlepiej i sprawiają, że nie trzeba znów gotować, z ulubioną herbatką, pod kocykiem, ze śniegiem czy bez - szczęśliwie :)
OdpowiedzUsuńA u mnie? Po staremu. Jak ktoś mądry powiedział....."człowiek który nie ma przyszłości,żyje przeszłością". Nadchodzący rok to dużo pracy na ojcowiźnie i duuużo wydatków,tylko skąd na to brać?! Muszę jakoś to załatwić,bo nie zostawię na zmarnowanie.A pomocy znikąd!Ech,jak mówią Rosjanie........."god paszoł w sibirmat,tolka problemy ostalis".Dam radę.Bo muszę.
OdpowiedzUsuńKoniec roku to także u mnie czas na nowe gry planszowe i książki znalezione pod choinką, czas na spacery, czas na lenistwo :)
OdpowiedzUsuń