Bardzo lubimy żonkile, głównie z powodu Wordswortha.
Tłumaczenie Tomasza Krzykały:
Wędrowałem samotnie niczym chmura
Płynąca ponad dolinami i omiatająca wzgórza,
Kiedy nagle ujrzałem żółty tuman,
Całą łąkę falującą w złotych żonkilach;
Obok jeziora, pod drzewami,
Pląsającą, trzepoczącą z wiatru powiewami.
Za oknem minus piętnaście dzisiaj. Dobra, dobra, ale już marzec i koło czasu ruszyło? Ruszyło. Patrzę na żonkile i nabieram ducha. Przyjdzie wiosna, przyjdzie. W ramach przyjemnych zajęć kuchennych myłam wiejskie jajka z nowej, sąsiedzkiej dostawy. Lubię mieć dużo jajek w domu, zawsze nam schodzą, a puszysty, złocisty omlet z takiego wiejskiego jajka jest wspaniały jak bukiet żonkili. Prawie wielkanocą niedaleką zapachniało.
Na wszelki wypadek jednak łyżew jeszcze nie zdejmujemy.
Z dekoracji kuchennych to jeszcze lubię taki wieszaczek.
Mały gra Grażynę w przedstawieniu na 8 marca, nabyliśmy mu perukę i chodzi po domu śpiewając: być kobietą. Kot udaje Gandalfa.
Nie przejdziesz!
Tak, nie przejdziesz. I ten odkurzacz jest mój. Paczka chrupek i schodzę.
Marzec uważamy w Kalinowie oficjalnie za otwarty!
Czy ten koci Gandalf, aby nie mruczy „wiosno nie przyjdziesz” ?
OdpowiedzUsuńKotek pięknotek, ale kogo z rodziny najbardziej lubi i poważą?
OdpowiedzUsuńOczywiście Miłego. Kotek Pana.
OdpowiedzUsuń