13 czerwca 2021

Pierwsze róże, pierwsze truskawki, światła Brunona Schulza i co sie dzieje w ogrodzie

Pierwsze królowe rozkwitły. Kiedy zakwitają moje róże, to symbolicznie rozpoczynam lato, to nic, że jeszcze tonę w papierach, dostosowaniach, ocenach efektywności, sprawozdaniach i rubrykach ocen. Róże rozkwitły i lekką, bosą stopą wchodzimy w złoty żar, w światła Brunona Schulza, który Sklepami cynamonowymi otwiera lato jak księgę, do spółki z Konstantym. Pamiętam ten obraz z wakacji dzieciństwa, słoneczne plamy, tanczące z cieniami na firnace, na ścianach, w przeczuciu pięknego, letniego, gorącego dnia, razem z wplecionymi w tę tęsknotę głosami ptaków. Taki widok. Taki fragment.
"Przez ciemne mieszkanie na pierwszym piętrze kamienicy w rynku przechodziło co dzień na wskroś całe wielkie lato: cisza drgających słojów powietrznych, kwadraty blasku śniące żarliwy swój sen na podłodze; melodia katarynki, dobyta z najgłębszej złotej żyły dnia; dwa, trzy takty refrenu, granego gdzieś na fortepianie, wciąż na nowo, mdlejące w słońcu na białych trotuarach, zagubione w ogniu dnia głębokiego. Po sprzątaniu Adela zapuszczała cień na pokoje, zasuwając płócienne story. Wtedy barwy schodziły o oktawę głębiej, pokój napełniał się cieniem, jakby pogrążony w światło głębi morskiej, jeszcze mętniej odbity w zielonych zwierciadłach, a cały upał dnia oddychał na storach, lekko falujących od marzeń południowej godziny. "
Będa pierogi jak nic. Poza różami falami zapachu gonią nas po ogrodzie irysy i węgierski bez, a z cienistych zakątków ostatnie, umierające konwalie. Jaśmin jeszcze w pąkach, ale otworzyły się inne cuda, cienista kompania bodziszków, orlików i mięty, a na słońcu lewkonie, naparstnice i goździki. W ogrodzie zmiana; wyrwane rzodkiewki, część sałat zjedzona, na to miejsce poszły pietruszka, zioła i ogórki. Ziemniaki słabo wschodziły, nierówno, ale wczoraj spadł rzęsisty, dobry, błogosławiony deszcz i może poratuje to i owo. W beczce druga porcja gnojówki, zawiązały się pomidory, a bakłażany po namyśle uznały, że jednak urosną.
I tak czekamy już na pierwszy dzień wakacji, a ja czuję takie ołowiane zmęczenie pod powiekami, w końcach palców, w stopach, w sercu, tęsknotę za momentem, gdy padnie się na chłodną trawę i przymknie oczy i nie będzie musiało nic, tylko widzieć powidoki pierzastych obłoków pod powiekami, i marzyć o tych wszystkich dniach lata.

2 komentarze:

  1. W Twoim ogrodzie taki "pan bakłażan" nie może długo kaprysić, wraz pojmie, że rosnąć po prostu musi... Bo tu wszystko z taką miłością jest pielęgnowane, okopywane. podlewane...Po prostu cudowny ogród. Serdeczne pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Próbujemy się dogadać z moim ogrodem. Dziękuję Honoratko😀

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)