23 października 2022

Opuszczone domki, kolory liści, japoński chlebek mleczny i Buka idzie.

 

 
Droga do szkoły zajmuje rowerem z kwadrans, pieszo pół godziny lub dłużej, zależy, na co się zapatrzę tym razem i pozachwycam. Jesienią zachwycania i patrzenia jest mnóstwo.

 
Brzozy złote. To ciekawe, że każde drzewo ma inny kolor, inaczej się wybarwia. Czytałam, że wszystkie pigmenty są obecne w liściach cały czas, ale nie widzimy ich, bo chowają się pod chlorofilem. Jesienią chlorofil drzewo upycha do korzeni, na zapas, na wiosnę i ukazują się pozostałe barwy. Więcej żółtego to ksantofil, czerwień to antycyjany, a pomarańczowy to  karotenoidy.  Brzmi mało poetycko, niezbyt w stylu Ani z Avonlea, ale czuję się zaspokojona tą więdzą :)


 
Już niewiele opuszczonych domków po drodze, coraz mniej. Przyroda i czas zwyciężają, jesień wdziera się do środka z wiatrem i deszczem. Butwieją belki i deski, możliwe, że niektóre dachy nie przeżyją zimowych zawiei. Szkoda zawsze, detale są takie piękne, wyobrażam sobie płynące tu kiedyś życie, ludzi u studni, biegające dzieci, turkot wozów, światła za matowymi szybkami. Nie ma, nie będzie. Domki umierają powoli, ale czas jest cierpliwy, on i jego zimne palce się nie śpieszą. Nie ta jesień, to inna.






 
A tu była moja szkoła. Tam, gdzie ten rząd jesionów. Tak wyglądała:









Takie smutki

 
I takie radości

 
A z rzeczy smacznych to popełniłam japoński chlebek mleczny. Przepis: Eliza Mórawska-Kmita. Nie wyszedł mi taki piękny, ale smaczny niesamowicie.



 
Robi się takie ślimaki drożdżowe i upycha obok siebie w blaszce:) Wiem, że powinien być zwarty i równy, ale te kawałki falowane świetnie się odrywa palcami na ciepło, też dobrze!
 


 
Z dżemem z antonówek i masełkiem cudowne:)
A z rzeczy kocich to trwa remont łazienki i mamy kocią brygadę obserwacyjną: nie przepracowują się, ale szybko wyczaiły podgrzewaną podłogę.


Z rzeczy smętnych, to już przymrozki nas podgryzają.


 
Buka idzie, nieuchronnie.


 

4 komentarze:

  1. Ja zawszę myślę o tej ostatniej chwili, kto zamknął, czy mieli jeszcze wrócić. Koty śliczne ale ten szylkrecik zjawiskowy 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Panna Puchatka, mama Rudego. Cieszymy się, bo na zimę się wypuchaca jeszcze bardziej;)

      Usuń
  2. Ja też zatrzymuję się przy opuszczonych chatach, tak mi ich szkoda. Czyjś dom.. czyjeś życie tam się toczyło. Radosne i smutne, też zawsze wyobrażam sobie dzieci, biegające, bawiące się. Tak mi szkoda tych domów...
    Chlebek piękny, nie widziałam takiego jeszcze. Nostalgicznie mi się zrobiło po przeczytaniu posta, ale to dobrze. Wszystkiego dobrego życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chlebek powinien być kwadratowy, równiutki i perfekcyjny, ale mój też smakuje dobrze, mimo wyglądu jak tara do prania xd

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)