16 lipca 2023

Druga strona ogrodu i nie tylko

 Tupaja mnie zainspirowała rozważaniami o motylach i gąsienicach do dzisiejszego postu.

Potrzebujemy gąsienicy, żeby mieć motyla. To kosztuje trochę zjedzonych liści:)

Pokazuję tu przewaznie zdjęcia pięknego ogrodu i choc niczego nie retuszuję, to jednak pokazuję głównie jedną stronę.

A tak wygląda druga strona.

To moja ręka:) Jestem z niej dumna. Te ręce przewalają tony zielska, ziemi, zrębek, ale i zrywają róże, głaszczą koty i grają na instrumentach. Osmykuja porzeczki i zanurzają się w chłodną wodę. Piszą wiersze i malują płot. Idąc do pracy w szkole dokonuję heroicznych działań maskujących, szoruję, moczę robiąc ręczne pranie (najlepsza metoda), wklepuję  krem i tyle. Noszę rękawiczki w ogrodzie do grubszej roboty, ale z roślinami nie lubię w rekawiczkach, te zielone ślady robią mi pomidory, kiedy zrywam wilczki;) Jest u nas na Podlasiu takie powiedzenie, trochę brutalne, ale w punkt: "oczy seruny, ruki deruny". "Serun" to odpowiednik angielskiego greenhorna, naszego żółtodzioba, dzieciak, bejbik, mały tchórz. "Derun" - to od słowa drzeć, wydzierać, ktoś, kto  drze, wydziera, karczuje, odwala najgorszą robotę. Czyli: oczy się boją, ręce drą.

Wstałam dzisiaj o piątej, podlałam wszystko, ogarnęłam szklarnię, podwiązałam pomidory, obciełam taczkę liści i wilczków, zebrałam pierwsze czerwone już pomidorki a potem podziwiałam i nurzałam się w porannym szczęściu.

Rozświetlony ogród pokazuje swoje piękno niczym wiktoriańska dama frontowe wejście i reprezentacyjny salon:) 






 Chyba tylko sierpień dorównuje lipcowi paletą barw. Kwitną teraz najbardziej pstrokate i wesołe ogrodowe błazenki, lwie paszcze, maki, awangarda złocieni. Budleje, ostróżki, onętki, groszki, floksy - w końcu floksy! -  romantyczne jak pan Darcy aminki...

 






 
Karagany kwitną kotami

 
A tak wyglądają paprocie. Nie wytrzymały upałów, padły.

 
A to kawałek skrajny jednej ze skrzyń. Wszystko, co widac, wysiało się samo i próbuje przetrwać, konkurując z ogórkami:) Glistnik, jakieś marchewkowate, jakieś ostowate, grzyb to może  grzybówka, łysiczka, albo kruchaweczka, pojęcia nie mam, takie niejadalne, co wyłaża z trawników i zrębkowych kołderek. Czasem tworzą mi czarcie kręgi i napucham z dumy jak prawdziwa Baba Jaga:) Nie usuwam. Nie kopiemy w ogrodzie, jak się wytworzyły jakieś glebowe miasteczka, to niech sobie tam istnieją i współegzystują. Ale glistniki  wyrywam, bo lubią na nich żerować mączliki całymi koloniami, a potem przenoszą mi się na warzywa:)

 
A poza tym z nowości to własnie zaczął się lifting kuchni, ciii, zobaczymy, co tu będzie:)





5 komentarzy:

  1. Makowa Panienka przebiła wszystko .. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie pracuję w rękawicach z wielu powodów i nawet pokrzywę wyrywam gołą dłonią. Pomidory istotnie trudno odmyć i trzeba pamiętać o wycieraniu rąk w gorszej jakości ręczniki, bo i potem je też trudno doprać:) Paprocie proponuję ściąć wszystkie i te suche i te jeszcze zielone liście i podlać. Odrosną pięknie i będą oczy cieszyć do przymrozków. Tak samo można robić z ogrodową niezapominajką. Ścięta zaraz po przekwitnięciu zakwitnie jeszcze raz, a liście będą zielone.
    Moje mączliki żerują na jarmużu prowansalskim, ale dałam im spokój, są to, to są, a jak przyjdą deszcze i noce chłodniejsze, to się same zatracą:)
    Pozdrawiam.
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zrobię z paprociami. Przed nimi jeszcze tyle miesięcy przecież. Ale po pomidorach tak pachną ręce:)

      Usuń
  3. Piękny ogród, ostatnio trafiłam na książkę o Elizabeth von Arnim, która mieszkała kiedyś w majątku niedaleko Szczecina, dziś jest to wieś Rzędziny. Pokrewna dusza, pozdrawiam z Jeleniej Góry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wskazówkę, poczytam o niej z ciekawością ;). Kobiety mnie bardzo inspirują.

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)