25 października 2013

Głębiej w jesień


Przed szóstą, gdy wstaję, jest jeszcze ciemno. Cytrynowe oczy lamp przy ulicy, za ogrodem, przymykają się akurat wtedy, gdy zaczyna mruczeć czajnik i zawijam Dużemu kanapki do szkoły. Lubię tę chwilę, gdy dzień wstaje, zaspany jeszcze gorzej niż ja, szyby parują, słychać sikorki za oknem, a z komina sąsiada wznosi się smuga dymu prosto w różowiejące przymrozkiem niebo.
Z każdym dniem zstępujemy głębiej w jesień. Z każdym porankiem i wieczorem.
Jak w wierszu Miłosza;

Kręcą się kołowroty, ryby trzepocą w sieciach
pachną pieczone chleby, toczą się jabłka po stołach
wieczory schodzą po schodach, a schody z żywego ciała
wszystko jest z ziemi poczęte ona jest doskonała
(...)kosze wędrują o zmierzchu i zorza mieszka w jabłoni
wszystko jest ziemi poczęte, wszystko powróci do niej

Przyglądam się dniom mijającym spokojnie, jak szlifierz danym mu do oszlifowania klejnotom. Niedługo 1 listopada, na ryneczku co wtorek feeria sztucznych kwiatów, ludność nabywa oranżowe lilie, fioletowe róże i niebieskie irysy. Coraz mniej złota i czerwieni w lasach. To takie dziwne, że najkolorowsze o tej porze roku są cmentarze. Co do mnie, to lubię zapach chryzantem, apteczny, zielny.  Sztucznych kwiatów nie bardzo... Za to wzruszaja mnie pełgające w nocy płomyki, gdy mijamy cmentarz na zakręcie, wracając z miasta. Tak, schodzimy głębiej w jesień. Coraz ciszej, uroczyściej.

Bulwy georginii, mieczyki, lilie zostały położone spać w skrzyneczki, czekają na wiosnę. Naradziłam się z szalami i czapkami i przeprosiliśmy się po lecie. W kuchni rozpieszczamy się słodkościami, robimy gorące kakao,  podjadamy bułeczki. Im ciemniej za oknem, tym jaśniej w domku. Jesienny dom jest królestwem świec, kominków, gorących herbat, wełnianych skarpet.

Głębiej w jesień.
Paprocie są brązowe, kruszą się w palcach, gdy ścinałam je dzisiaj sekatorem, tak jak i inne badylki ogrodowe; brunatne liście piwonii, czarne aksamitki, wszystko jak z innego, jesiennego świata. Ogród niedługo zasnie. Po przymrozkach otulimy drzewka jabłonek. Wypompuje się wodę z oczka.
Głębiej.
Muminki przeczytane. Trzeba upiec chleb, wyjąć zimowe buty.
Głębiej.
Wędruję po lesie za domem, takim innym, obcym, nie letnim, przyjaznym, ale bardziej tajemniczym, cichszym, pachnącym wilgotnym mchem i powagą.
Jakie inne są październikowe bukiety; jak ikebany, gałązka sosny, mech, żywoczerwone korale kaliny, brązowy, uschły wrotycz.

Buduję wokół siebie bezpieczne mury z książek, wieczorów, kuchennego królestwa, zapachów domu, ulubionych wierszy, olejków, wakacyjnych wspomnień. I codziennie kolejny krok, głębiej... głębiej...

Już słychać trąbki i rogi świty listopada, jak królewskie polowanie wjeżdżającego  między reduty świerków, sosen i ostatnich, złotych brzóz.

A ja zamykam oczy i wędruję w pamięci ku pięknie minionego lata...


7 komentarzy:

  1. Jak to dobrze, że nie muszę tak wcześnie wstawać, gdy jest jeszcze ciemno. Nie mam też lasu w pobliżu, żeby go witać o poranku. Wieczory są dla mnie za długie, nie lubię ciemności za oknami. Jesień i zima to zdecydowanie nie moje pory roku. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wiesz, Gigo, jak przyjemnie, że każdy może odnaleźć się w jakiejś porze roku i znaleźć tam swoje klimaty. Ja też najbardziej lubię czerwiec i maj, to absolutnie moje ukochane miesiące, ale mam w sobie sporo polyyannizmu i znajduję optymistyczne akcenty w każdej sytuacji:) Dziękuję za pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polyyanizm , anizm ,kalinizm ! Lubię tę Twoją pogodę ducha .Tak trzymaj! Pozdrawiam .Ewa

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Kalinko, ja w sprawie serduszek. Pisałaś w komentarzu, ze jesteś zainteresowana. Napisz jakie dokładnie kolory Cię interesują k-k-j@wp.pl
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Już mailuję z kolorami, Kasiu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyczytałam dzięki Tobie "Błękitny zamek" ostatnio. I dziś zaczęłam Mummi, ale to i moja naleciałość z dzieciństwa.. młodości. Co ciekawe dla mnie- z zimą sięgam po Harrego Pottera. Jak Ty go, Ewa, oceniasz?
    A lampionki, świeczuszki...będą, oj będą. To stały element domu.. : )

    OdpowiedzUsuń
  7. Spodobały mi się pierwsze części Harrego, takie lżejsze, optymistyczniejsze, z nutą humoru i aluzjami literackimi. Im dalej, tym ciężej, mroczniej, ale doczytałam wszystko. Jest to kawałek dobrej literatury, taka klasyczna w sumie baśń niemal idealnie według schematu Proppa :D ( Tu o Proppie http://www.nomos.pl/news/249/n/23)
    A ja lubię baśnie pasjami, więc jestem na tak :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)