22 czerwca 2020

Nasza rzeka



Czesław Miłosz

Rzeki


Pod rozmaitymi imionami was tylko sławiłem, rzeki!
Wy jesteście i miód i miłość i śmierć i taniec.
Od źródła w tajemnych grotach bijącego spośród omszałych kamieni,
Gdzie bogini ze swoich dzbanów nalewa wodę żywą,
Od jasnych zdrojów na murawach, pod którymi szemrzą pomniki,
Zaczyna się wasz bieg i mój bieg, i zachwyt i przemijanie.


 I mknęły dębowe lasy, łąki, sosnowy bór,
Za każdym zakrętem otwierała się przede mną ziemia obietnicy,
Dymy wiosek, senne stada, loty jaskółek-brzegówek, piaskowe obrywy.
Powoli, krok za krokiem, wstępowałem w wasze wody
I nurt mnie podejmował milcząco za kolana,







Aż powierzyłem się, i uniósł mnie, i płynąłem
Przez wielkie odbite niebo triumfalnego południa.
I byłem na waszych brzegach o zaczęciu letniej nocy,
Kiedy wytacza się pełnia i łączą się usta w obrzędzie.
I szum wasz koło przystani, jak wtedy w sobie słyszę
Na przywołanie, objęcie, i na ukojenie.







 Z biciem we wszystkie dzwony zatopionych miast odchodzimy
Zapominanych witają poselstwa dawnych pokoleń.
A pęd wasz nieustający zabiera dalej i dalej.
I ani jest ani było. Tylko trwa wieczna chwila.

1980

8 komentarzy:

  1. Czy to może Wieprz? Bo taki zarośnięty ... I stąd skojarzenie. Bo w sumie to nawet nie wiem z jakiego zakątka Polski piszesz ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Toż przecież- Narew! Piękny jest ten mostek- dla mnie: rewelacja!- czy on ma balustradkę tylko z jednej strony? My mamy Węgorapę w jej początkowym biegu. Też cudną, dziką, zarośniętą. Miejscami groźną i niedostępną. Miejscami- no zakochaj się i do rany przyłóż.
    Tyle ostatnio pracy, że gdy zajrzę na Twojego bloga, to od razu z pięć wpisów mam do przeczytania. Kalino, kiedy Ty znajdujesz na to wszystko czas? Dom, ogród, końcówka roku szkolnego i jeszcze tyle zdjęć, tyle ciekawych treści...
    Maja Babcia znad Biebrzy mówiła do nas: "obujcie się!". Czy w Waszej części Podlasia też tak się mówi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Marzeno. U nas mówi się "obujcie", ale i "kładow się" zamiast leż, a ja najbardziej lubię toż przeciez i "a nu jego", czyli a niech tam.
      Czas- jestem dośc żywotna, mam dużo energii, dreptam sobie od świtu i jakoś zdążam:)Mostek ma balustradę tylko z jednej strony, ludzie mówią po prostu kładka. I każdy wie, gdzie ta kładka. Lubię te zarośnięte, nieregulowane brzegi. :)

      Usuń
    2. Oj, Kalino, jakże Ci dziękuję za to 'kładow się"! Po Twoim poście wzięło mnie na wspomnienia i z przerażeniem stwierdziłam, jak mało z tej podlaskiej mowy pamiętam. Uświadomiłam sobie, ze minęło już blisko 30 lat od śmierci babci i dziadka, i tyle już lat, gdy po ich odejściu ta zgrana, duża rodzina rozpadła się z różnymi pretensjami na kawałki... Wspomnienia dzieciństwa są jednak wciąż ciepłe. Postanowiłam sobie, że muszę zacząć spisywać to, co pozostało w pamięci. Niestety, oprócz przywołanych przez Ciebie "toż przecież" i "dla mnie", wspomniało mi się jedynie "obujcie się" i coś, co oznaczało ziemniaki w mianowniku liczby mnogiej -"kartofel"(?), "kartofla"(?)- nie pamiętam już dokładnie, która to forma. No i pamiętam, że na kolację Babcia często smażyła nam oładzie (tylko znowu niezbyt pamiętam, czy były to "oładzie" czy "oładzi"). Z kubkiem mleka prosto od krowy, jeszcze ciepłego po dojeniu, była to nieziemska rozkosz... Ale "a nu jego" jakoś nie kojarzę. Babci pomruk "a nu..." gdzieś mi się między neuronami plącze. Nie kojarzę jednak, co było dalej (chyba nic dobrego :))

      Usuń
    3. Ziemniaki w liczbie mnogiej na Podlasiu to kartofle. Nic się nie zmieniło...

      Usuń
  3. Gdzie ten mostek, zdradź tajemnicę, cudownie tam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeko, która niesiesz mnie, powiedz ile jeszcze razy zmienisz bieg. Wiedz

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)