11 stycznia 2024

Gawęda o wspomnieniach

 Proust pisał o zapachu magdalenek, Schulz o zapachu lata w gorącym ogrodzie i o cynamonowych sklepach, Gałczyński o dzikim winie. Tuwim o mimozach.  A Yves Bonnefoy:

"Powietrze było rześkie w ten poranek świata,
Lecz świeżość jest niepojęta i okrutne
Jest wspomnienie poranków dzieciństwa."

 Jestem dzisiaj zawieszona między Bonnefoyem - okrutne, okrutne wspomnienie - a Makuszyńskim - z daleka wszystkie szkolne godziny błękitnieją.

Nadal mi błękitnieją tamte dni, gdy byłam małą Kaliną, ale im jestem starsza, tym bardziej Bonnefoya rozumiem.

Ale dotykam wspomnień, jak koniuszkiem języka bolącego zęba. Żeby poczuć, że to było, istniało, że nadal tak  mocno chcę to objąć, choć rozsypuje się w miałki pyłek, jak ze skrzydeł wróżki. Muszę to zapisać, musze pokazac moim synom, żeby pamiętali. Popatrz, to mlynek. Na tym młynku opiera się wszechświat jak cała planeta na słoniach, stojących na zółwiu, dryfujących przez nicośc. Pamiętaj młynek, rondelek do malin i ściezkę między bukszpanami, pamiętaj zburzony  już  dom, w którym się urodziłam i wycięta już jabłonkę. Bo jesli mnie nie będzie, a ty zapomnisz, to kto będzie pamiętał? I będzie tak, jakby to wszystko nie istniało. Jakby wszystkie wróżki zniknęły, bo nikt nie klasnął w dłonie pewnej godziny.

W domu dziadziusiów zrobiłam zdjęcia latem starym sprzętom, każde z nich pamiętam.I zapisuję;)

 

To my z siostrami, Babcią i Dziadziusiem, na tej samej ławce


Kalina na tym samym trzepaku



Książki nie dla dzieci, które i tak czytałam, i do tego Poemat Pedagogiczny, który mi się bardzo podobał:0



 
Kubek z kogutkiem. Piłam z niego mleko. Napisałam o nim wiersz.
 


Stara, stara czereśnia. Z żywicy robiłam korale:)
A niżej góralski domek - najlepsza zabawka. Dach się zdejmował!

 


 
Grzybek do cerowania:) Wyobrażałam sobie, że to karuzela dla wróżek:)

 
Wymyślałam coraz to nowe historie, kto płynie na tej łódce,
 obraz wisiał w naszej sypialni i patrzyłam na niego, zasypiając.  Ja spałam po prawej stronie, nad nami modlący się Jezus z Getsemane.


Ten zegar to był mój koszmar, tykał tak głośno, że Dziadziuś go zatrzymywał, bo nie mogłam zasnąć:)

Do dzisiaj tykanie zegara przypomina mi o Kapitanie Haku - w domu mam wiele zegarów, bardzo je lubię, ale wszystkie są zatrzymane:)


 

Mały okręcik.  Na jakie podróże nim pływałam!



 

Klasyka lektur dziesięciolatki:)I jeszcze Dyl Sowizdrzał, Colas Breugnon i cała seria Londona.

I dziwić się, że na polonistkę wyrosłam:)

 

4 komentarze:

  1. U moich Dziadków też był góralski domek, ale zrobiony z wypalonych zapałek. Też się dach otwierał... I różne inne rzeczy, o których nie pamiętałam, a teraz myślę.

    Na pamiątkę mam tylko żeliwną małpę, która kiedyś trzymała solniczkę i pieprzniczkę, a teraz obejmuje powietrze. Postawiłam ją właśnie na biurku, powspominam. 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Ławka wyglada inaczej, różni sie od tej na pierwszym zdjęciu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pięknie Pani o tym napisała! Jak wzruszająco... Ubrała Pani w słowa także moje myśli i uczucia. Pani Synkowie będą pamiętać. Nauczyła Ich Pani tej Pamięci.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)