24 kwietnia 2017

Imponderabilia

Chłodno. Wiatr przejmujący, ałyczki i mirabelki ledwie wysunęły białe noski na ugorku za drogą. Lubię ten moment, gdy jeszcze nie zakwitły, gdy mają takie białe kuleczki pączków, jędrne i gładkie,  girlandy bieli, krople światła. Nie umiem tak pięknie fotografować jak Duży, ale spróbowałam zrobić trochę zdjęć w porywistym, chłodnym wietrze, zgarniającym chmury w stada i smagającym świeże łąki. Żeby było widać te białe kuleczki:



A to zdjęcie Dużego, już w rozkwicie:



Mały podskakuje. Uśmiechnięty, rozpromieniony od jednego ucha do drugiego.
- Z czego się cieszysz? - dopytuję ciekawie. Mały często się cieszy, ale ciekawa jestem, akurat z czego teraz. Może, że dostał od babci wołoczebne, albo sernik wielkanocny mu posmakował...? Albo to radość z nowej deskorolki?
- Z życia! - oznajmia rozczochrane czupiradełko i wyjaśnia, widząc moją  minę - Że można słuchać, patrzeć, wąchać, biegać...!
I tak mnie uśmiechnął serdecznie tym cudownym stwierdzeniem. Z życia się cieszy. Przecież to prawdziwe, do ostatniego źdźbła trawy, do każdego obłoku i piórka. Są przymrozki, ale i są forsycje, a pod ścianą sąsiada całe kępy purpurowej  jasnoty, a na nich trzmiele.
Można smakowac młode rzodkiewki, patrzeć na zieleniejące brzozy, ałyczki, słuchać szpaków i dzwonów od kościoła, lecących nad rzekę. Wąchać zapach ziemi, wiosenny, wilgotny, urodzajny.  Biegać, jechac rowerem, pchać taczkę z darnią, z wygrabionymi po zimie liśćmi.
Dzieci potrafią niesamowicie się cieszyć. Nie wiem, co z nami się dzieje, że zaczynamy mniej umieć, ale warto potrenować.

A co do wiosny - tak jak wszędzie chyba, wiosna u nas kaprysi. Nocne przymrozki nie dają zakwitnąć nawet tulipanom, ciągle są w pąkach. W szklarni wschodzi sałata i rzodkiewka, ciesząc serce, a ja snuję się trochę, bo jak tu grabić, jak ręce grabieją. Tylko oczy cieszę. Wszystkim. Pokrzywa młoda, pączki porzeczek, czerwonouchy rabarbar. Niech no tylko odrobinę pociepleje. Przeświętowaliśmy Wielkanoc, przeświętowaliśmy urodziny Elfa - kochany Elfiku, rozkwitaj nam dalej wrzosem. Zrobiłam wegańskie tarto - torty, biszkopt to nie był, ale jadalne. Ciasto z przepisu dawnego na blogu, a krem z kaszy jaglanej, odrobiny soku z cytryny, syropu z agawy i mleka kokosowego, schłodzonego dzień.


W Kalinowie wiosna idzie swoim rytmem. Ludzie wożą drzewo z lasu, słychać rytmiczne rabanie, my tez musimy już się wybrać do swojego, zrobić przecinkę suchych, przygotować na nowy sezon. Jeden sąsiad już szklarnię szykuje, drugi orze. Kwitną stokrotki w trawie, a nad rzeką woda już opadła z łąk i boćki szwendają się za żabami.  Mały jedzie na wycieczkę klasową, a w przedstawieniu historycznym  na 3 Maja gra rolę posłańca Jagiełły, wręczającego Jungingenowi dwa nagie miecze. Muszę te miecze jakoś skombinować. 
Mam trochę czas ulotny - czytam głównie wiersze, przeżywam ulotne chwile, jak te ulotne druki, które na studiach przeglądaliśmy w BUWie. Wszystko mi mija za szybko. Córa siostry już miała osiemnastkę, Duży licencjat kończy w tym roku,  drzewa nam porosły, dzieci nam porosły, wszystko mija tak szybko. Mam coraz mniej ambitnych planów, za to bardziej mnie cieszą małe rzeczy. Herbata na tarasie, gdy jeden dzień był ciepły. Kolor bratków. Ceramiczna doniczka, bluszcz. Nowe,  niebieskie balerinki. Zakładanie ogródka. Zapach majeranku. Imponderabilia.
Czekam na wolne dni - wybieramy się w podróż, opowiem potem, jaką:)
Piję szejki z kaszy jaglanej i marzę sobie. O takich wolnych popołudniach, o leżeniu w hamaku i gapieniu się na chmury, o chodzeniu boso po trawie. Czuję się jak druk ulotny. Mniej mi się chce. Nie wiem, czy to wiek, czy wiosna. 
Aha. Moje ogórki chińskie mają już wąsy. A pomidory drugą parę liści. A dla was  moja nowa, odkryta do sluchania muzyka.  Evgeny Grinko.



3 komentarze:

  1. Z życia potrafi się cieszyć tylko szczęśliwe dziecko.Starszym przychodzi to o wiele trudniej.Starym,czasami,w ogóle.Bardzo często ludzie starzy,z perspektywy przeżytych lat,dochodzą do wniosku,że.......życie jest G warte.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uczę się cieszyć z życia jak Twój syn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wracam do żywych po długiej chorobie. Cieszę się każdym dniem kiedy święci słoneczko. Wczoraj widziałam bociana jak krążył nad domem. Pewnie zwiastuje nowe życie bo ja jak dziecko wierzę w bociany. Za oknem widzę drzewko kwitnące i jak Mały cieszę się z życia. Małgosia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)