12 lutego 2021

Paszczak morsujący, kawa zimowa i wysoko ustawiona poprzeczka





"Goście zaś nadzwyczaj cenili sobie długie, trochę przebałaganione przedpołudnia, chwile, kiedy powoli robił się dzień, a oni opowiadali sobie, co im się śniło, i słuchali odgłosów z kuchni, gdzie Muminek przyrządzał kawę.Wszystko to psuł Paszczak. Zaczynał zwykle od stwierdzenia, że powietrze w mieszkaniu jest zbyt ciężkie i duszne, i rozwodził się, jak to chłodno i przyjemnie jest na dworze. Następnie zaś, nastrojony niezmiernie towarzysko, rozprawiał o możliwościach wykorzystania nowego dnia. 

- Czy to nie wspaniała rzecz: mróz! Nigdy nie jestem w tak dobrej formie jak w zimie. A wy nie wykąpiecie się przed śniadaniem?"

 

Oczywiście, Zima Muminków.  Uniwersalne zawsze.

Przyznam wam się, że zimą mam poprzeczkę ustawioną bardzo wysoko, w sumie  żeby się nie schylać, gdy pod nią przechodzę. Nie wychodzą mi żadne postanowienia. Piję więcej kawy niż powinnam i doskonale rozumiem wszystkich, snujących się w piżamach i opowiadających, co im się śniło, albo co sobie przeczytali przy kominku. Zawsze mnie lekko wzdrygało, gdy czytałam o paszczaku na nartach, z trąbą i zamiłowaniem do kąpieli w przerębli. Próbuję to zimowe zaleganie w domowych pieleszach tłumaczyć sobie przyrodą; każdy musi odpocząć, prawda? Ptaki jakoś nie latają za robieniem gniazd, koty grubaszą się na zapiecku, ziemia odpoczywa, organizm zamiast dietetycznych soków chce gorącej grochówki i herbaty z imbirem i miodem. Nic się nie poradzi, chociaż owszem podziwiam wszystkie morsujące paszczaki, które budują igloo.

Nie mam ostatnio za dużo energii. Siedzę w takim zakołdrowaniu wewnętrznym. Chowam się w cieple. Oglądam nasionka, czytam. Słucham, piszę, coś pomaluję, nie bardzo mi wychodzi, trudno, sama przyjemność malowania się liczy. Zalegam w fotelu przy kominku i parzę kawę, jem suszone śliwki i patrzę na sople. Karmimy ptaki, głaszczemy kota. Przetrwać, do wiosny. Na szczęście mam jeszcze dżem truskawkowy.

 

"Z uprzejmością wynikającą z nieczystego sumienia zwróci się do Paszczaka: 

- To musi być wspaniałe tak lubić zimną wodę.

- To najlepsze, co znam - odparł Paszczak rozpromieniony. - Odpędza wszelkie niepotrzebne myśli i fantazje. Wierzcie mi: nie ma nic niebezpieczniejszego od ciągłego przesiadywania w domu!

 - Hhy? - powiedział Muminek. 

- Tak. Od tego przychodzą tylko do głowy różne pomysły. O której jadacie śniadanie? 

- Kiedy nałowię ryb - odpowiedziała Too-tiki z przekorą.

 - Nie jadam ryb - stwierdził Paszczak. - Tylko jarzyny i jagody

.- A może konfitury z żurawin? - spytał Muminek z nadzieją. Duży gliniany garnek z przecierem żurawinowym był jedyną rzeczą, która nie miała powodzenia. Ale Paszczak odpowiedział:

 - Nie, najchętniej truskawki!"

 

3 komentarze:

  1. :)) Muminki dobre na wszystko, jest piękne nowe wydanie Muminki Zebrane - dwa tomy, drogie ale ach ach jaka uczta ...
    u mnie teraz też konfitury królują, kiedy śnieg i mróz to pyszne, słodkie owoce poprawiają humor

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja kocham zimno i jestem takim morsującym Paszczakiem ;-) Może przez te kąpiele w przerębli mam zimą mnóstwo energii, bardziej w upalne lato opadam z sił :-) i nic mi się nie chce. Ale tak jak Ty oglądam już nasionka i planuję ogródek :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne zdjęcia!:) Zima potrafi namalować najpiękniejsze obrazy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)