Bułeczki maślane oparte sa na przepisie na japoński chlebek mleczny, który już robiłam, ale przepisów jest sporo, na przykład jeden jest TU. Robi się dośc szybko, najpierw zaparza część ciasta, a po wystygnięciu wyrabia z resztą mąki i mleka. Robiłam na niemleku owsianym, bo Średni jest bezmleczny, wyszły pyszne.
Ważne, by ciasto ładnie wyrosło, czekając, można sobie gazetki poczytać..
Ponieważ niechcący zostałam fartuchowa influencerką, to pokaże jeszcze mego różowego fartucha:) Prezent od Elfa:) Zdjęcie nieostre, bo ciężko sobie pstryknąć i zdążyć usiaść w trzy sekundy:)
Kocham len. Zawsze było mi szkoda funduszy na lniane piękności, ale już mi się nie chce czekać, aż fundusze będa większe, więc skokowo sobie coś tam zawsze zakupię. Mam oskomę na lnianą pościel w kolorze blue, może na Dzień Mamy....^^
My już nie mamy czasu czekać, powiedziała moja Pani profesor kiedyś.
Nie wiem czemu, ale zrozumiałam to bardziej po pięćdziesiątce i robię co chcę i co wymarzyłam. Prawo jazdy po 50, nauka na wiolonczeli po 50...
Wzięłam wiolonczelę w leasing i uczę się. Z kocią pomocą:)
A wczoraj plotłam takie różne śmieszne podpórki z gałązek wyciętego derenia, żeby się nie zmarnowały. Krzywe, bo krzywe, ale jest do czego różę przyczepić:)
Komary tną jak wściekłe, u was też? Poszłam do lasu po szczaw, zrobiłam zupę szczawiową, przy okazji obejrzałam mniszki, już trzeba rwać na miodek i syrop, a sosnowe pączki też już idealne. Czyli jutro będzie rwanie. Maj jeszcze nie wybuchł, a u nas majowo. Bzy zakwitły. Jestem zabzowiona, a kalinowy dom też.
Bzowo nam:)