16 stycznia 2014

Puch

Biały puch wszędzie, w ciągu jednego dnia zima nadrobiła wszystkie dni wahania. Puch na poręczach tarasu, na gałęziach brzóz, na łapach koreańskiego świerka, na tujach, na płocie sąsiada. Każda sztachetka udekorowana puchową, rosyjską czapą, Anny Kareniny codzienności. Stosy puchu na rabatach z różami, odepchnięte łopatą; sąsiedzi odśnieżają, dzień dobry, dzień dobry!
Sztywne łodygi zeszłorocznego topinamburu wyłaniają się z bieli jak brązowe zasieki. Puch na drutach siatki, na jemiołach, topolach, na ugorach, latem porośniętych fiołkami i wrotyczem.
Bitwa na śnieżki, cała gromada dzieciaków wyszła wczoraj ze szkoły, prowadząc regularną bitwę na dwie strony ulicy, pisk, krzyki, tu i tam migają czyjeś nogi, plecy, kolorowe czapki i szaliki w puchu.
- Ale się śnieg napuszył! - to oczywiście Mały.
W swojej uszance bobruje wesoło.
Wystawiłam moje kryształy górskie na pełnię, a w nocy spadł puch i rano odkryłam, że oprócz naksiężycowienia naśniegowałam je, zatonęły w puchu razem z miską i czarodziejskim lusterkiem zamarzniętej wody.
Puch. Bajka.
Czuję się Gerdą w krainie białego puchu.





3 komentarze:

  1. Ja nie mogę się ani troszeczkę poczuć Gerdą, bo u mnie szaro , jesiennie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja dziękuję, inspirujecie mnie. Każda z osób tu zaglądających, z radościami, smutkami, ukrytym pięknem, starymi chatami, nowymi domkami, liliowymi włóczkami, ogrodami, skrzyneczkami, uśmiechem ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)