10 stycznia 2014

Leksykon dziecięcych typów szkolnych





Aony (Aoni? Aonowie?) - gatunek bardzo rozpowszechniony. Proszę pani, a on na mnie napluł! A on mnie wcześniej kopnął! A on mówił, że mam dzidziusiowy plecak!  A on na mnie specjalnie wpadł, jak szedł i mleko wylało mi się na koszulę! A on mnie straszył swoim bratem! A on...
Czołgiści (czołgistki) - polerują podłogę korytarza na czworakach, kolanach i siedzeniach, trzeba uważać, aby nie nadepnąć na nadaktywnego czołgistę. Marzenie pań sprzątających, darmowy frotering.
MySięTylkoBawimy- ci dwaj zapewniają ze szczerością rasowych polityków, obejmując się koleżeńsko, a gdy się odwracam, znowu rzucają się na siebie.
- Zombie- Dziewczynki - kolekcjonują przerażające karteczki z wizerunkami lalek o zielonych i fioletowych obliczach i oczach pandy. Noszą plecaki w różowe czaszki.

 Zombie- Dziewczynkowy gadżet

Sępy pospolite - wyjadają innym chipsy, cukierki i kanapki z plecaka. Odmiana pijąca - DajŁyka.
Ulubieni Uczniowie/Uczennice Każdej Pani - dopadają znękanego nauczyciela, obejmując go mocno i wczepiając się w ramię, po czym zalewają potokami radosnego mówienia o byle czym.
Te Dwie Z Samorządu - noszą okulary kujonki i potrzebują się zwolnić, aby zbierać na WOŚP akurat na kartkówce z gramatyki. Poza tym niech pani powie panu od wuefu, że chyba się spóźnimy, bo robimy gazetkę, a w piątek nas nie będzie, bo roznosimy betlejemskie światełko pokoju.
MuszęIśćDoPielęgniarki - przynajmniej jedna ( głównie dziewczynki) w każdej klasie.
 ProszPaniMuszDoToalety- typ męski
Karciarze- najmniej szkodliwi. Każdą przerwę spędzają w kącie za palmą grając w karty.
Zakochani - nie widzą świata poza sobą. Dosłownie, ostatnio obejmująca się para wpadła na wyżej wspomnianą palmę.
Przyjaciółki - wydają się rozmnażać przez pączkowanie, obejmowanie wpół i skomplikowane sekwencje chichotów i pisków. Typ parzysto - trójkowy.
Indywidualiści Ponurzy - tych podglądam z upodobaniem. Mają minę Oskara Wilde'a, chodzą z grubym tomem To Wcale Nie Lektury pod pachą i tkwią przeważnie w okolicach biblioteki lub pokoju nauczycielskiego, tam, gdzie ich dobrze widać, jak gardzą plebsem.


Jedna z min Oskara Wilde'a

„Jedyną rzeczą gorszą od tego, że o nas mówią, jest to, że o nas nie mówią.”- motto Oskara. Jedno z wielu.

Spisywacze Parapetowi - no cóż, w domu nie zdążyli odrobić, level sam się nie zrobi.
ITak Cię Nie SłuchamBoMamSłuchawki- najlepiej duże, jak talerze. Często mają trądzik i neonowe adidasy.
Biegnij I Wrzeszcz - jak w tytule.
Organizator Zabaw - zawsze znajdzie chętnych, których namówi do skakania sobie na stopy, kręcenia się, berka, ciuciu babki, wrzucania plecaków dziewcząt do męskiej łazienki i odwrotnie oraz dokuczania Tej Rudej Zołzie.
Ta Ruda Zołza - w poprzednim wcieleniu na pewno była Prawdziwym Kotem, takim wg Pratchetta.

Prawdziwe koty nigdy nie jedzą z miseczek (a przynajmniej nie z takich, które są oznaczone DLA KOTA). Prawdziwe koty nigdy nie noszą obroży przeciw pchłom... ani nie pojawiają się na kartkach urodzinowych... ani nie gonią niczego, co ma w środku dzwoneczek. Prawdziwe koty jedzą tarty. I podroby. I masło. I wszystko inne, co zostanie na stole. Potrafią usłyszeć otwierające się drzwi lodówki dwa pomieszczenia dalej. Prawdziwe koty nie potrzebują imion. Ale często są imionami nazywane. Aarghwynochastądtydraniu” świetnie się nadaje.


2 komentarze:

  1. Fantastyczny blog :) Nie można oderwać się od czytania, więc będę odwiedzać! Pozdrowienia z Lubelszczyzny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam LUbelszczyznę, jeździliśmy tamtędy do dziadków przez pół życia:) Tez pozdrawiam, każdy gośc jest tu widziany ciepło, częstowany szarlotką i herbatą:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)