Dzisiaj rano czytałam Garcię Lorcę.
Zauroczyłam się przy listeczkach z księżyca i dwóch tłumaczeniach.
Jerzy Ficowski:
Jaką nowinę moje serce ponosi? Jeśli mgła się rozpłynie, jakie są jeszcze pasje przede mną?
Czy będą spokojne i czyste? Gdybyż moje palce mogły obedrzeć z księżyca liście!
Zofia Szleyen:
Listeczki z księżyca napełniły mnie pogodą dzisiaj. Ale, hm. Strącać to co innego niż obedrzeć, a listeczki brzmią inaczej niż liście. W oryginale jest:
¿Qué otra pasión me espera?
¿Será tranquila y pura?
¡¡Si mis dedos pudieran
Deshojar a la luna!!
¿Será tranquila y pura?
¡¡Si mis dedos pudieran
Deshojar a la luna!!
Nie znam hiszpańskiego, nie potrafię tego sama przetłumaczyć, wiem, że tłumaczenia są wierne lub piękne, ale jakoś listeczki brzmią mi ładniej.
Może dlatego, że za oknem szaro, chłodno, że złotość wiosny mam tylko w bukiecie żonkili na biurku i nieuchronnie szykuję się do pracy na czternastą. Płatki żonkili są takie delikatne. Kojarzą mi się z zeszłoroczną podróżą do Szkocji i polanami dzikich żonkili tam, z wierszem Worswortha oczywiście.
U nas wszystko dobrze, drepczemy powoli przedwiośniem, szarym, chłodnym, bez listków, tylko z cherlawymi kulkami bazi, małymi noskami tulipanów i przebiśniegami, nawet nie rozwiniętymi do końca. Szkoła swoje, dom swoje, pomidory wychodzą w doniczkach.
Nie mam jakoś energii, ale trudno, wyjdzie słońce, będzie lepiej. Na razie słoneczka żonkili są.
Mały z kolegami musieli na godzinie wychowawczej pisać, jakie zwierzątko jest do nich podobne, w sensie symboliki, mentalnej chyba, bo jak?
Mały oznajmił mi, że napisał, że do niego podobna jest jaszczurka, bo jest zwinna, mała i cicha. A Kacper, mamo, napisał, że do niego jest podobny alpak. Bo jest puszysty, słodki i miękki.
Ile człowiek się nauśmiecha dzięki dzieciom:)
Piekny jest ten wiersz Lorki...czytam tlumaczenie jedno i drugie...w hiszpanskim mowi sie deshojar la margarita, czyli obrywac platki margaretki by wywrozyc sobie "kocha nie kocha", i pewne o to chodzilo Lorce, piszac "deshojar a la luna"...a tlumacz ma pozwolenia na pewna dowolnosc, ale nie wiem czy to tlumaczenie kojarzy sie z wrozba, ktora wszyscy znamy...tak sobie pomyslalam czytajac Ciebie i napisalam co pomyslalam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Nie wiedzialam o tym obrywaniu kocha nie kocha, podoba mi się to skojarzenie, jest piękne! Czyli może nie listki a płatki z ksieżyca...
OdpowiedzUsuńtak, dla mnie to platki z księżyca.
UsuńGdybym mógł wróżyć z płatków księżyca - od razu lepiej! Tłumaczenie to czasem beznadziejna sprawa.
UsuńChciałabym być alpakiem i wiosną i zimą. Nawet latem.
To czesc lekcji historii. Pierwsze Narody (First Nations) mialy symbolike zwierzeca reprezentujaca ich klan, zwierzeta te byly pomalowane na namiotach, tee-pee, aby rozruznic klan. Byly tez wyrzezbione na totem poles, totemach. Kazde zwierze ma znaczenie i charaktrystyke. Przywodcy byli wybierani z klanu niedzwiedzia. Lekcje te do dzis dnia sa popularne jako duza czesc laczaca historie i literature. Laczylo je sie z lekcja o znaczeniu imion indiwidualnych i ich odbieraniu dzieciom, gdy szly do residential school prowadzonych przez koscioly. Oczywiscie na jednej z lekcji, uczniowie maja wybierac zwierzeta, ktore representuja ich i ich rodziny. Laczylo to sie z nauka sztuk plastycznych i dzieci robily totemy i dream catchers (lapacze snow). Obecnie tych ostatnich rzeczy nie powinno sie w szkolach robic, bo naleza one do duchowego dorobku Pierwszych Narodow i nie maja byc "produkowane" bez kontekstu. Lapacze snow mozna kupowac ale maja tylko znaczenie gdy sa zrobione przez First Nations artyste.
OdpowiedzUsuńSmieszne jest zobaczenie urywkow tych lekcji w Europie i to tyle lat po. Gdyby polaczyc to z kultura slowianska i znaczeniem zwierzat w naszej historii i znaczeniem naszych slowianskich imion mialoby to wiekszy sens. Ale na tym poziomie to po prostu smieszna zabawa. Watka
Owszem, alpaki są słodkie, puszyste i mięciutkie. Głaskałam.:)))
OdpowiedzUsuńI bardzo lubię jaszczurki.:)))