11 maja 2020

O pożytkach z przekompostowanego podłoża pieczarkowego i zrębek, podlaskie nastroje i rabarbar.

Pisałam już o tym, że ziemie mamy podłe i przepodłe, kilka centymetrów ciemnego i dalej głównie piasek. Sosny i brzozy jakoś sobie radzą, ale reszta roślin prowadzi intensywny surviwal:) Nawoziliśmy ziemi łąkowej, dawaliśmy kompost, ale ciągle mało. W tym roku zaopatrzyliśmy jednak nasze zagonki ziemią popieczarkową, zamówiliśmy tir i przyjechał już zimą. Podłoże się kompostowało i czekało, wiosną zostało rozwiezione po zagonkach, przy okazji powstało kilka nowych, metodą karton na trawę, ziemia na karton, na wierzch ziemi zaś zrębki.
O zrębkach naoglądaliśmy się w filmie  Back tu Eden, gdzie Paul Gautschi wyjaśniał tajniki uprawy ogrodu w taki sposób. Potem oglądaliśmy Charlesa Dowdinga, a potem powstał nasz kalinowy mix, czyli obie metody łączone w harmonijne jedno. I kompost, i zrębki.
I mogę wam pokazac juz pierwsze efekty.

To jest lubczyk. Obie sadzonki mają tyle samo miesięcy, były wysadzane razem. Jedna została wysadzona do donicy z naszą własną ziemią, prosto z ogrodu, bez ulepszania.
Drugi lubczyk rósł w ziemi popieczarkowej, nakryty zrębkami.
Można porównać wielkość rośliny, wybarwienie liści, jej ogólne zdrowie.




Ręka, żeby było można porównać wielkość. To są bliźniacze sadzonki, dwuletnie.


 Korzeń tego lubczyku w donicy był spory, ale widzicie, że nie dawał rady. Brakowało składników odżywczych. Ten w kompoście i zrębkach je dostał.


A tu hodowany w kompoście i zrębkach rabarbar. 



 Będzie kompot:) Liście zajmują pół kuchennego blatu.
Zobaczymy jak będą rosnąć warzywa - ważne, by podłoże popieczarkowe było przekompostowane, nie dawaliśmy świeżego. Drugi zakupiony tir ziemi kompostuje się i czeka na jesień, pójdzie na wierzch zagonków. A teraz kilka zdjęć pachnących wiatrem, łąkami, błękitnych jak niebo nad Kalinowem.










 W sobotę robiliśmy wyprawę po drzewo  i gałęzie do świeżych zrębek. Jestem zachwycona  naszą zrębkującą maszyną, a zapachu świeżych zrębek nie da się porównać z niczym. Jakby się wsadziło nos w las, zanurzyło w Leśmianie po uszy. Grube drzewo na opał, gałęzie z liśćmi na zrębki. Wygląda to tak:




 I świeże zrębki:


Wczoraj zrobiliśmy wg kalendarza pierwsze podkarmianie gnojówką pokrzywową. Taki słoik skoncentrowanej herbatki roślinnej na 10 litrów wody, podlewaliśmy po litrze pod każdy krzaczek bakłażana i pod pomidorki, pod kapustę i inne głodne zieleninki. Zapach taki shrekowy, no ale czego się nie robi dla roślinek:)




2 komentarze:

  1. Ale super!!! :)) Bardzo mi się podoba pomysł ziemi popieczarkowej :)) Ja właśnie na balkonie posadziłam ziemniaki i boleję nad brakiem kompostownika :)) Pozdrawiam Kalinowo :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Podłoże po pieczarkach - skarb i złoto ogrodnika, jak się okazuje. Chyba się muszę rozejrzeć w internecie, bo pieczarkarni w okolicy u mnie nie ma... Dzięki za kolejne inspiracje, także za te z poprzedniego wpisu:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)