21 maja 2020

Czekanie na ciepło. Truskawki i szparagi. I znowu zalety podwyższonych grządek.

Pauza majowa - zimno nas zahibernowało, wstrzymało z pracami, nie mogę sadzić ogórków na zewnątrz, bo padną, arbuzów  i pomidorów tak samo - wszystko przerasta już w rozsadzie i tylko czeka. Było minus jeden, dzisiaj wiatr przeszywający, w dzień dwanaście, ale wydaje się, że mniej.
Za to Miły kupił truskawek a ja szparagów i mamy truskawkowo - szparagowe menu.
W domku ciepło, palimy ciągle w piecu... w szklarni w nocy trzy olejaki chodzą. Taki maj.
Ale bakłażan ma już kwiatowe pączki, a na jednej papryce naliczyłam ich trzynaście:)
Gdy w kuchni świeci słońce, robi się złudzenie lata. Takie złudzenie też jest przyjemne. A truskawki smakują jak te z Milanówka i piosenki:) Co prawda nie na talerzyku Rosenthala, ale Bolesławcu, ale też wspaniale!







Jeszcze niewysadzone astry i aksamitki



Piwonie skulone w pączkach. A niżej kolejny eksperyment: chińska kapustka pak choi posadzona na wzniesionej grządce, tzw ciepłej, na dole wypełnionej zrębkami, na to kompost, znowu zrębki. A niżej  posadzona w zwykłej ziemi bez zrębek w tym samym czasie. Widać, która ma się lepiej:)



A tu mała i nieogrzana siostra bliźniaczka ze zwykłej grządki





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że zostawisz ślad :)