Mieliśmy pokój na 22 piętrze, widok w nocy godny Wolandowego spojrzenia. Pokój w standardzie, materace bardzo miękkie, wifi, ale brak suszarki do włosów, niestety. Za to śniadanie okazało się szaleństwem, szwedzki stół, ale uczta lukullusowa - było wszystko, co dusza zamarzy, od gorących kiełbasek, sałatek, różnych rodzajów omletów, jajecznic, po serniczki polewane mlekiem skondensowanym, sosami owocowymi, wędliny, sery, dania na gorąco, na zimno, rozmaite pieczywo, owoce, desery, kawa, ciasto... śniadania od 7 do 10, przy wejściu do hotelu bramki jak na lotnisku, trzeba chodzić z kartą gościa, jak się opuści pokój, bo boy nie wpuści do wind na piętra. W hotelu pełny luksus - sala koncertowa, gdzie byliśmy wieczorem na spektaklu kabaretu Uralskije Pielmieni, sklepy, restauracje, spa i inne cuda, co kto chce.
Hotelowy hol
Pokój
Widok z okna, niżej sala koncertowa.
Restauracja śniadaniowa nazywała się Kalinka i wyglądała tak:
Na antresoli nad holem dziesiątki sklepików. Do wyboru, co kto lubi. Jajka a la Faberge w horrendalnej cenie od 3 tys rubli do 5 tys za sztukę (cały nocleg kosztował 3500 ze śniadaniem!)
Wszędzie patrzy Putin.
Na te matrioszki bym się skusiła bo takie ładne! :))
OdpowiedzUsuńCzekam czekam na cd. <3
Matrioszki faktycznie cudne . Dzięki za informację o hotelu, a nuż się przyda ? Fajnie byłoby :-)
OdpowiedzUsuńSzanuję i lubię Rosjan.
OdpowiedzUsuńAch ta niebieska Matrioszka! Cudo. :) No i Masza jest. :D
OdpowiedzUsuńMnie też się podobają matrioszki.:))) I ten cudny Kiwaczek!:)))
OdpowiedzUsuńTrump ma niezłe towarzystwo...:)))