- I co? Pozwalasz?
- No gdzież narwać. Daję im sekator...
Spojrzałam na Mamę z wyrzutem.
- Ale bez TRZEBA rwać! Rwać, targać, nieść naręczem, nurzać w tym nos... tylko tak smakuje!
Naprawdę. Bez, rwany z wielkiego krzaka, z kępy rozszalałej fioletem i bielą, mokry, pachnący. To absolutnie metafizyczne. Tuwim wiedział.
Narwali bzu, naszarpali,
Nadarli go, natargali,
Nanieśli świeżego, mokrego,
Białego i tego bzowego.
Liści tam - rwetes, olśnienie,
Kwiecia - gąszcz, zatrzęsienie,
Pachnie kropliste po uszy
I ptak się wśród zawieruszył.
U nas jeszcze są dzikie, bzowe kępy. Tulą się do drewnianych chatynek, liśćmi, ptakami, słowikami, wiatrem, wieczorem, rankiem, słońcem, gwiazdami. W bez się trzeba schować, zanurzyć, zatonąć w nim.
Głowę w bzy - na stracenie,
W szalejące więzienie,
W zapach, w perły i dreszcze!
Rwijcie, nieście mi jeszcze!
Bez mam w domu, w kuchni, w pokoju, wdarł się do sypialni, pachnie wszędzie. Teraz własnie jest ten czas i dopóki trwa, żeglujemy po bzowym morzu, żaglowcami snów. Niech kwitną. Jak najdłużej. Bez nich Kalinowo nie byłoby takie same. I każda wieś. Bez jest nasz, swoisty, immanentny, własny. Wpisany w krajobraz Podlasia, jak bociany, łąki umajone i leniwe spirale rzeki między puszczą. O łąkach będzie w kolejnym poście, a teraz - teraz bzy.
Uwielbiam ten czas kwitnienia bzów !!! Też się w nim nurzam :)))
OdpowiedzUsuńTen zapach czuję z każdego słowa każde zdjęcie oszołamia zapachem. Też czytam ten wiersz Tuwima i zachwycam się jego strofami.. Jeszcze Józef Baran pisze -ja tu się nie uśmiechać dziś do Pana Boga gdy wyświeca się wkoło rajska pogoda trzmiel wtula się w płatki zbierając mi metafory bez odurzony niebem pachnie jak szalony.... pozdrawiam liliowo Małgosia
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię ten passus o bzie u Słonimskiego "...I tak się jakoś stało, że bez tak pachniał jak bez, słowo pachnieć pachniało i łzy były pełne łez..." (wiersz pt. "Żal").
OdpowiedzUsuńPozdrawiam majowo!
Ja nie rwię,ani nie "targam" bzu.Wolę go w naturze.Siadam na ławce pod lipą,a tu w koło kwitnie rzepak,wysoki na chłopa.Parę kroków przed nosem kwitną trzy drzewa(tak drzewa,a nie krzaki)białego bzu.W granicy u sąsiada kwitnie bez fioletowy.Piękny widok i oszałamiający zapach,a jeszcze jak zakwitnie jaśmin,akacja i lipa,to nic tylko......alergolog...he,he,he...Oczywiście żartuję,bo z uciążliwym uczuleniem,na razie,nie mam kłopotu.Ot,tylko czasami nos "zagipsowany,oczy pełne łez i trudniej się oddycha,ale......ten typ tak ma i to są "uroki" wiosny i lata.
OdpowiedzUsuńMasz wspaniałą mamę :)
OdpowiedzUsuńU mnie też bzowo - rzepakowo :). 15 hektarów rzepaku za płotem i krzaczyska bzów za progiem sprawiają, że pachnie i brzęczy jak w ulu :).
OdpowiedzUsuńCudnie... ale zaraz rwac?! ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń