09 lipca 2017

Druga wakacyjna wyprawa.

Zaplanowaliśmy sobie z Małym około piętnastokilometrowe koło. Ancuty - Rohozy - Iwanki - Waniewo. Trochę rzeki, trochę asfaltu, trochę wioseczek, pól, dużo lasu.
Cytuję za panią Dorotą Michaluk:
"W okolicach przeprawy przez rzekę Narew na trakcie Bielsk – Grodno oraz nad prawobrzeżnymi dopływami Narwi: Hoźną, Małynką i Trościanicą powstał w XV wieku rozległy kompleks wsi bojarskich. Tworzyły go wsie: Ancuty, podległe dworowi w Ancutach oraz Iwanki, Saki, Rohozy i Żywkowo przypisane dworowi w Hoźnej."





Pogodę mamy piękną, dzień obłoków, dzień lekkiego wiatru. Najpierw przekraczamy rzekę. Zawsze mam dziwne uczucie takiego... historycznego trwania, gdy myślę, że pięćset lat temu też ktoś jeździł tędy, starym mostem, że turkotały koła, że płynęły chmury. I to samo zakole rzeki witało kościół na wzgórzu. Za rzeką cmentarz, za cmentarzem wjeżdżamy w las.




Leśne paprocie, parowy, a w parowach poziomki i jagody. Zatrzymujemy się raz po raz, a to kępa macierzanki, a to motyle, a to, mamo, mogę wejść na to drzewo?














Za lasem wiatr chwyta nas w objęcia i wyjeżdżamy między pola.
Czy to nie tydzień temu widziałam zielone, grynszpanowe zboże, nefrytowe fale owsa?
Dzisiaj jęczmień jest już złoty...






Wioseczki, które przyjdzie nam oglądać, są bardzo skromne. Ale wolę te małe, drewniane chatki od nowobudowanych koszmarków z żelaznymi balustradami, nie pasującymi do tych łąk i lasów - na jednym z takich nowych domów tabliczka sołtys. Mamo, czemu sołtys ma zawsze największy dom?
Kilku większych rolników, silosy, zapach kiszonki, obory.
I małe chatynki, z chylącymi się płotami,z jabłkami, spadającymi do rąk.






Wracamy przez pola, piaszczystą drogą, trochę prowadząc rowery, jedząc kwaśne jabłka, oddychając żywicą i wiatrem. Obłoki nad głową. Złote pola.
Dużo spokoju w sercu.








3 komentarze:

  1. No dobrze, wygląda na to, że w tych wsiach nie ma szkół. W reportażu zdjęciowym za mało jest architektury poszczególnych wsi. Doratynka została należycie zilustrowana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam zapach i smak leśnych poziomek. Jest jeszcze bardziej intensywny niż tych ogrodowych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze Wam z tymi wycieczkami wspólnymi :) Radość podwójna.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)