Ale teraz jest lipcowy ranek, sobota, cudowna, pełna krzątania i dzieci w domu sobota, a ja mam swoją zieleń, pełną ech.
Oczywiście, Blake.
Naszą radość w zieleni
Pełnej ech, pełnej pieśni.
Winogrona u Mamy pełne światła. Wracałam od Niej wczoraj rowerem przez Wietnam, drogą obok cmentarza, chwytając wiatr i ciepłe słońce, tańczące po liściach i zaroślach. Każdy ugorek jak z Leśmiana, każda gęstwina bujna, sklepienia zieleni nad głowami, pełnia lata. Głowa mi się kręci, w głowie mi się kręci. Jakby się człowiek napił tej zieleni, napełnił nią, jak zielony balonik.
Gdyśmy chłopcami byli.
Igraliśmy jak oni!
Wtedy wszyscy widzieli
Naszą radość w zieleni
Pełnej ech, pełnej pieśni.
Na zielonym talerzu, dary Lata.
Drzwi od szklarni dostały nowy kolor - dzisiaj dodatkowo dostaną wzór z różyczek. W kuchni kompot i ciasto. Pamiętam babcine szarlotki, kruche z dżemem, kruche z papierówkami... pamiętam zieleń na papierówce, na której usadawialiśmy się, machając bosymi nogami i chrupiąc jabłka. Szczaw, papierówki, porzeczki, maliny, latem nigdy nie było się głodnym.
I chleb ze śmietaną i z cukrem. Cerata na stole. Z wakacjami zawsze kojarzy mi się cerata, dzbanek kompotu i talerz ciasta :)
A to już szklarniowe drzwi. I kwiatowe szaleństwo ogrodu, ciąg dalszy. Uciekam popracować, zostawiając wam zieleń, pełną ech i kolory lata. Musi nam starczyć potem na resztę roku - na szczęście, serce magazynuje nie takie zapasy:)
A różyczki na drzwiach letniej kuchni wyglądają tak:
Już się dzieci zmęczyły.
Słońce za bór zapada.
Skończyły się zabawy,
Skończyła się i radość.
Do kolan matek biegną
Siostrzyczki braciszkowie
Jak te ptaki do gniazda,
Jak te ptaki w dąbrowie.
Już nikt się nie weseli
Już nie ma tej zieleni
Pełnej ech, pełnej pieśni.
Kocham to Twoje pisanie, czekam i czytam każdego dnia, jest samą poezją. I jeszcze zdjęcia lata.
OdpowiedzUsuńCudne te różyczki, a zieleń aż kipi z twoich zdjęć ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że (parafrazując Wierzyńskiego) zielono masz w głowie i róże w niej kwitną:)
OdpowiedzUsuń