- Leci jedna, to jest Stefan Zwiadowca, rzucasz mu chleb, a on woła inne: żarcie, żarcie! I wtedy one lecą.
Stefan Zwiadowca, tym razem wronopodobny. Chodź, czarna mewo, wołał Mały, kusząc chlebem.
Zaklinanie okazało się skuteczne. A w Cramond był odpływ i morze wyglądało tak.
Cramond, z gaelicka Cathair Amain to miejsce u ujścia rzeczki Almond, do zatoki Firth of Forth. Są tu ślady osadnictwa z epoki brązu i z czasów Rzymian - był tu fort Alaterva. Średniowieczny kościół z Cramond zbudowano na terenie fortu rzymskiego właśnie.
Podczas odpływu można dojść na Cramond Isle, betonowe słupy oddzielają groblę od morza.
Księżyc nad Cramond
Mały postanawia zaklinać mewy naleśnikami
Wygląda na to, że synek polubił to miejsce, więc zapewne w lecie zechce tutaj przyjechać ponownie. Ma już oswojone regiony, wrósł w tutejszy pejzaż.
OdpowiedzUsuńTo jedno z moich marzeń - przejść taką drogą podczas odpływu :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna relacja. Urocze zdjęcia pełne radości. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuń