19 stycznia 2018

Zima w Narnii

Właśnie próbuję wyjść do pracy:) Jaka cisza. Cicho, cicho, cichusieńko.








Dzień dobry. Jeden głodny kotek do wpuszczenia?


A tutaj już wracam. Wychodziłam, ciemno, wraca, ciemno.  Nadal bielutko, ruch nieduży, brnę sobie po kostki zachwycona.





I wreszcie domek, wita mnie zielona furtka. Od razu Miłosz, jak na nią patrzę: "kiedyś ją całą gęsty chmiel owinie, ale tymczasem jest tego koloru, co liście wodnych lilii na głębinie". Dom, słodki dom. Nogi przemoknięte, ręce zmarznięte,niosę torby, pomrukuję sobie kubusiowe: im bardziej pada śnieg...


A w kuchni wita mnie hiacynt. Rozkwitł, kiedy mnie nie było! Jaka niespodzianka...




7 komentarzy:

  1. Widać, że Fryderyka nie zakłóciła waszego spokoju i nie zniszczyła piękna śniegu

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, u nas spokojne śnieżnopadanie, przybywa. Pod wiczór lekko zaczyna zawiewać i malują się zaspy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja lubię oglądać zdjęcia miejsc które znam! PIĘKNE! Jakbym tam był.....

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tam u Was pięknie! To ja może też hiacynta kupię - będzie ładniej :)
    Miłego dnia!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka zima, gdy wszystko jest otulone białym puchem, jest śliczna. Oby jednak zbyt silnego mrozu nie było. Mój hiacynt jeszcze nie zakwitł :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)