Findlay Avenue, Lochend, Restalrig, Leith Walk, Albert St. Marionville. Czasem czuję się jak na Privet Drive przy domu Dursleyów. Żywopłoty, koty, drzwi, ciche uliczki, latarnie, kosze na śmieci, czające się wszędzie. I wieżyczki kościołów, i piękne minizameczki, i charakterystyczne budynki z zółtawego, poddymionego czernią piaskowca. Zawędrowałam aż do kawiarni Elephant House, gdzie pani Rowling podobno pisała przygody Harry'ego. Zaglądamy w wystawy, odbijamy się w szybach, wyciągamy głowy za widokiem wieży sir Waltera Scotta, pnącej się ku niebu dziwnym, gotyckim i byronowskim szpicem.
A w tym domku się zakochaliśmy.
A tak domek cioci Lizie wygląda latem, zdjęcia za stroną http://mediacentre.visitscotland.org/
A tak teraz: z dołu i z góry:)
Odwzorowano domek ze znanego serialu telewizyjnego dla dzieci, Teacup Travels, wszystko tu jest cudne, domek, ogródek, filiżanki, ciocia Lizzie, nie mogliśmy się z Małym oderwać:) Ale trzeba było wędrować dalej. I też było pięknie!
Nie widać tu takiej zimy, jak u nas. Dla porównania zdjęcie z wczoraj w Polsce i z dzisiaj, ze Szkocji:
Trawa zielona. Na bzach pączki. Bluszcz wspina się po pniach, nadając nastrój jak z Tajemniczego ogrodu:)
Potem pobłądziliśmy w zaułki bardziej miejskie, gdzie drzew mniej, ale za to kuszące witryny, piekarnie, puby, kwiaciarnie, sklepiki ze wszystkim. Z tym w kratkę też.
Elephant House - czerwona witrynka kawiarni od pani Rowling, ale żeby wypić kawę, trzeba swoje odstać w kolejce, na razie zrezygnowaliśmy. Za to widok wieży Waltera Scotta za darmo i w nieograniczonej ilości:)
Kto nie ma ogrodu na ziemi, robi go sobie na dachu!
Dużo, dużo turystów.
I dużo pomników.
- Patrz, mamo, szkocki kot!
Mały pada na koniec, nogi mu się zmęczyły. Ale jutro też jest dzień i sporo oglądania i zwiedzania przed nami - najbliższe relacje blogowe więc z krainy kratki i kolorowych drzwi:)
No,naczytałam się i naoglądałam jeszcze więcej--pięknie,pięknie.To bardzo przyjemne cieszyć się cudzą radością.Dziękuję.Bawcie się pięknie i zdrowo.Kętrzynianka pozdrawia.
OdpowiedzUsuńMy też pozdrawiamy Kętrzyn:) Na jutro już mamy plany, więc kolejna porcja opowieści nadejdzie:)
OdpowiedzUsuńSzkocja piękna,ale i Polsce niczego nie brakuje. Ech,żeby jeszcze ludzie byli ....inni....
OdpowiedzUsuńTez z manią fotografuję drzwi wejściowe i...skrzynki pocztowe :)
OdpowiedzUsuńAle Wam dobrze :) Pozdrawiam i czekam na kolejne relacje !
OdpowiedzUsuńWłaściwie to tam już czuje się oddech przedwiośnia, a u nas jeszcze do tego daleko. Czy taki wyjazd nie w sezonie jest kosztowny? Samolot, wyżywienie, hotel i przejazdy?
OdpowiedzUsuńSamolot tanie linie nieco ponad 200 zł w obie strony. O hotelu nie wiem bo gościmy u rodziny. Co do jedzenia restauracyjnie dość drogo ale są tańsze sklepu Tesco i rodzime szkockie.I pełno polskich sklepów gdzie przykładowo masło jest tańsze niż teraz w Polsce😊
UsuńDziękuję za informacje. Może w takim razie z wycieczką wybrać się do Szkocji trzeba będzie.
UsuńJestem zachwycona tym miejscem! :) Już zapisuje sobie Twojego bloga! :)
OdpowiedzUsuńAleż wspaniały spacer nam zafundowałaś :D Z przyjemnością pozwiedzałam :D Zauwazyłam właśnie, że w wielu państwach drzwi są kolorowe.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :D
Te kolorowe drzwi są obłędne,wyobraziłam sobie takie do mego mieszkania w paskudnym szarym blokowisku.Niesamowite miejsca,dzięki za cudną wycieczkę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba😊
OdpowiedzUsuńO Kalino jak dobrze, że Wy znów tam. Mogę się ponownie napatrzeć. Dużo, dużo zdjęć poproszę :)
OdpowiedzUsuń